Ana Ivanović: Ten sezon jest rozczarowujący

Nie licząc półfinału Rolanda Garrosa, Ana Ivanović wygrała w tegorocznych turniejach wielkoszlemowych zaledwie jeden mecz. W Nowym Jorku odpadła już w I rundzie.

W tym artykule dowiesz się o:

Rywalka Any Ivanović w I rundzie nowojorskiego turnieju, Dominika Cibulkova wraca do gry po kilkumiesięcznej przerwie spowodowanej kontuzją i próbuje odbudować dawną pozycję rankingową. - Od samego początku wiedziałam, że to będzie bardzo trudny mecz, szczególnie jak na I rundę. Czułam, że Dominika rozpoczęła nieco nerwowo, ale później zaczęła regularnie zagrywać bardzo głęboko, zwłaszcza z bekhendu. Udało mi się powrócić w drugiej partii, w trzecim secie również - opisała pojedynek Serbka.
[ad=rectangle]
Słowaczka prowadziła już 6:3, 3:1, jednak Ivanović udało się wygrać sześć gemów z rzędu i doprowadzić do decydującej odsłony pojedynku. - Do samego końca wiedziałam, że mogę jeszcze wygrać, kreowałam okazje, ale ona zawsze odpowiadała na niej jeszcze lepszymi uderzeniami. Grała bardzo długie piłki, większość z nich przez środek. I tym wielokrotnie udało się jej zdobyć punkt - dodała.

W porównaniu choćby do zeszłego sezonu, rok 2015 nie jest najlepszym w wykonaniu Serbki. Doszła do półfinału Rolanda Garrosa, lecz w pozostałych turniejach wielkoszlemowych wygrała zaledwie jeden mecz. Nie zachwycała również w pozostałych imprezach, w tym sezonie nie zdobyła jeszcze ani jednego tytułu, zameldowała się w tylko jednym finale (w styczniu w Brisbane). - Zarówno ta porażka, jak i cały sezon jest rozczarowująca. Szczególnie dlatego, że wykonałam dużą pracę w ostatnich miesiącach. Myślałam, że jestem świetnie przygotowana, wszelkie treningi przebiegały bardzo łatwo i przyjemnie. Szkoda, że musiałyśmy trafić na siebie tak szybko w tym turnieju - przyznała przygnębiona Ivanović.

Próbując ratować ten sezon, Serbka zwolniła Dejana Petrovicia i powróciła do współpracy z Nigelem Searsem, z którym trenowała już przed trzema laty. - To świetnie, że możemy znów pracować. Niestety, Nigel nie mógł być ze mną w Toronto i Cincinnati, ale na treningach tutaj wykonaliśmy kawał dobrej roboty i czułam, że może być dobrze. Niestety, nie udało się, ale będziemy dalej ciężko pracować.

Choć od pierwszego i jak dotąd jedynego triumfu wielkoszlemowego Serbki minęło osiem lat, 27-latka z Belgradu wciąż wierzy, że uda jej się nawiązać do sukcesu na kortach Rolanda Garrosa. - Wszystko zależy od ciężkiej pracy. W Paryżu wszystko przebiegło po mojej myśli, tutaj nie. Nie byłam w złej dyspozycji. Czułam, że gram lepiej niż ostatnio, ale nie przełożyło się to na lepszy wynik. Ale wiem, że muszę trenować dalej i próbować - wyznała Ivanović.

Źródło artykułu: