Benjamin Becker był blisko zadania ciosu w samo serce japońskich fanów i pokonania w półfinale turnieju ATP w Tokio Keia Nishikoriego. Japończyk wyszedł jednak zwycięsko z trudnej batalii, wygrywając 4:6, 6:0, 7:6(2), awansując tym samym do swojego 11. finału w karierze, w tym szóstego w obecnym sezonie, w którym będzie mógł zdobyć siódmy mistrzowski tytuł.
[ad=rectangle]
Aby awansować do trzeciego z rzędu finału (po US Open i Kuala Lumpur, gdzie triumfował), Nishikori musiał wznieść się na wyżyny swoich umiejętności. W pierwszym secie Becker zaskoczył rozstawionego z numerem czwartym reprezentanta gospodarzy, pewnie wygrywał gemy przy własnym serwisie, wykorzystał swoją okazję na przełamanie i wygrał partię otwarcia 6:4.
Jednak po drugiej partią na twarzach japońskich kibiców zagościł uśmiech, bo ich idol całkowicie zdominował rywala, nie tracąc nawet gema. Przed decydującą odsłoną obaj tenisiści poprosili o wizytę fizjoterapeuty. Japończyk zmagał się z bólem kręgosłupa, a Niemiec miał problemy z barkiem.
Gdy Nishikori objął prowadzenie 3:1 w trzeciej partii, wydawało się, że mecz jest już rozstrzygnięty. Lecz Becker zdołał wrócić do gry i odrobił stratę przełamania. W końcówce obaj tenisiści co rusz zachwycali cudownymi zagraniami i dotarli do rozgrywki tie breakowej, w której, ku uciesze miejscowych sympatyków tenisa, górą okazał się ich reprezentant.
W chronologicznie pierwszym półfinale Milos Raonić bez najmniejszych kłopotów pokonał Gillesa Simona, wygrywając z Francuzem trzeci raz w trzeciej konfrontacji. Kanadyjczyk doskonale serwował - posłał 11 asów, ani razu nie musiał bronić się przed przełamaniem i po trafionym pierwszym podaniu zdobył 25 z 31 rozegranych punktów.
Premierową partię rozstawiony z "trójką" Raonić wygrał 6:1. Nim tenisiści przystąpili do gry w drugiej odsłonie, musieli odczekać pół godziny na zamknięcie dachu, ponieważ nad Tokio zaczął padać deszcz. Zmiana warunków na halowe nie wybiła z rytmu Kanadyjczyka, który w drugim secie uzyskał jedno przełamanie, kończąc mecz po 71 minutach.
- Uważam, że był to mój najlepszy mecz w tym tygodniu. Miałem jasną wizję tego, co muszę robić na korcie, i podejmowałem właściwe decyzję w doborze uderzeń. Gilles jest bardzo niewygodnym rywalem, gdy uchwyci właściwy rytm gry z linii końcowej, więc grając z nim, bardzo ważne jest, aby być agresywnym i wywierać na nim presję - mówił Raonić, który awansował do swojego 12. finału w karierze, trzeciego z rzędu w Tokio, drugiego w obecnym sezonie (triumfował w Waszyngtonie), w którym stanie przed szansą na siódmy tytuł w karierze.
W niedzielnym finale Rakuten Japan Open Tennis Championships dojdzie do powtórki z 2012 roku. Wówczas Nishikori wygrał z Raoniciem 7:6(5), 3:6, 6:0. Ogółem bilans bezpośrednich konfrontacji pomiędzy tymi tenisistami wynosi 3-1 na korzyść Japończyka. - Finał z Keiem to będzie coś, czego oczekiwało wielu ludzi. Będę musiał dobrze realizować taktykę oraz serwować. Czekam na ten mecz i chciałbym zrewanżować się za porażkę sprzed dwóch lat - zapowiedział reprezentant Kanady.
Rakuten Japan Open Tennis Championships, Tokio (Japonia)
ATP World Tour 500, kort twardy, pula nagród 1,228 mln dolarów
sobota, 4 października
półfinał gry pojedynczej:
Milos Raonić (Kanada, 3) - Gilles Simon (Francja) 6:1, 6:4
Kei Nishikori (Japonia, 4) - Benjamin Becker (Niemcy) 4:6, 6:0, 7:6(2)