Roland Garros: Rafael Nadal zdeklasował Andy'ego Murraya, finał marzeń w Paryżu

Rafael Nadal rozbił Andy'ego Murraya 6:3, 6:2, 6:1 w półfinale Rolanda Garrosa i po raz dziewiąty w karierze powalczy o Puchar Muszkieterów.

Piątek był pierwszym dniem tegorocznego Rolanda Garrosa, podczas którego na kortach panowała prawdziwie letnia atmosfera. Słońce, delikatny wiatr i wysoka temperatura to warunki, które Rafael Nadal wprost uwielbia, a na kortach ziemnych podkreślają one wszystkie mocne punkty jego gry.

Andy Murray, który sam wcześniej przyznał, że w Paryżu nie spodziewał się awansu aż do półfinału, w spotkaniu z królem kortów ziemnych był bezsprzecznie o klasę słabszy. Swoje zrobiły także pieciosetowe maratony z Philippem Kohlschreiberem i Gaelem Monfilsem, przez które w drodze do półfinałów spędził na korcie ponad sześć godzin więcej niż Nadal. Szanse Szkota były nikłe, ale rozmiar klęski i tak zaskoczył.
[ad=rectangle]
Pierwszy punkt meczu nie zapowiadał jednostronnego widowiska. Murray zaczął tam, gdzie skończył mecz z Nadalem w Rzymie, kończąc długą wymianę precyzyjnym bekhendem po linii w sam narożnik. Nadal jednak od samego początku spotkania był czujny i natychmiast podkręcił obroty, dyktując tempo w wymianach niesamowitym forhendem, który w piątek doskonale funkcjonował.

Po chwili było już 3:0 dla Hiszpana i można było odnieść wrażenie, że biegający nieco ociężale Szkot po prostu nie ma czym się przeciwstawić dobrze dysponowanemu przeciwnikowi. Mistrz Wimbledonu poprawił skuteczność pierwszego podania, ale forhend wciąż zawodził przy próbach przyśpieszeń i Murray nie był w stanie wywrzeć na Nadalu żadnej presji. Ośmiokrotny mistrz turnieju popisał się w partii otwarcia kilkoma firmowymi forhendami. Murray za to, okopany za linią końcową, nie miał żadnego planu, jak zdobywać punkty i set, zakończony pewnym wolejem, padł łupem lidera rankingu 6:3.

W drugiej odsłonie przebieg wydarzeń na korcie był bliźniaczo podobny do pierwszej partii spotkania. Murray cały czas miał kłopoty z opanowaniem rotacji Nadala, do tego słabo returnował i był pasywny. Hiszpan za to dzielił i rządził forhendem, rozprowadzając przeciwnika od narożnika do narożnika, by ostatecznie wymusić błąd lub skończyć wymianę winnerem. Gdy Szkot posłał przy 2:4 slajsa w siatkę i po raz drugi stracił podanie, losy pojedynku były już przesądzone. Tenisista z Majorki pewnie zamknął seta 6:2 przy własnym podaniu, a w ósmym gemie popisał się jeszcze niesamowitym "rogalem" z forhendu.

Ostatnia partia była egzekucją i formalnością. Znudzona publiczność po trzech gemach (Hiszpan miał już przełamanie przewagi) urządziła nawet na trybunach meksykańską falę, na chwilę uniemożliwiając wznowienie gry. Kolejne gemy frunęły na konto Nadala jeden po drugim i przy stanie 5:1 Hiszpan miał pierwszą piłkę meczową. Spotkanie zakończył schemat, którym lider rankingu skutecznie gromadził punkty przez cały mecz: otwarcie kortu odwrotnym forhendem i łatwy smecz, po którym uniósł w górę ręce w geście triumfu.

Wygrywając z Murrayem, Hiszpan został pierwszym tenisistą w erze open, który dziewięciokrotnie awansował do finału jednego turnieju Wielkiego Szlema. Będzie to także 20. wielkoszlemowy finał Nadala i na liście wszech czasów ery open plasuje się już tylko za Rogerem Federerem i jego 24 meczami o tytuł (Nadal wyprzedził Ivana Lendla).

Roland Garros, Paryż (Francja)
Wielki Szlem, kort ziemny, pula nagród w singlu mężczyzn 9,212 mln euro
piątek, 6 kwietnia

półfinał gry pojedynczej:

Rafael Nadal (Hiszpania, 1) - Andy Murray (Wielka Brytania, 7) 6:3, 6:2, 6:1

Program i wyniki turnieju mężczyzn

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!

Źródło artykułu: