Dwusetowy finał z udziałem Polaków. Walczyli o drugi tytuł z rzędu

Materiały prasowe / NÖ Open/M. Binder / Na zdjęciu: Karol Drzewiecki (z lewej) i Piotr Matuszewski (z prawej)
Materiały prasowe / NÖ Open/M. Binder / Na zdjęciu: Karol Drzewiecki (z lewej) i Piotr Matuszewski (z prawej)

Karol Drzewiecki i Piotr Matuszewski nie zawojowali Challengera w Lille. Polski duet w finale tej imprezy musiał uznać wyższość szwajcarsko-holenderskiego debla Jakub Paul/David Pel i przegrał 3:6, 4:6.

Turniej rangi Challenger w Lille był pierwszy wspólnym występem Karola Drzewieckiego i Piotra Matuszewskiego w tym roku. Grający z "trójką" Polacy, którzy poprzednie zmagania w hiszpańskim Montemar zakończyli z tytułem, w sobotę powalczyli o drugi triumf z rzędu. W poprzednich spotkaniach we francuskiej hali nie stracili seta i prezentowali dobrą dyspozycję.

O podtrzymanie zwycięskiej passy i końcowy triumf nasi tenisiści powalczyli ze szwajcarsko-holenderskim duetem Jakub Paul/David Pel. Spotkanie finałowe obie pary rozpoczęły od pewnie utrzymanych podań. Pierwszy break point pojawił się w piątym gemie przy serwisie Polaków, którzy skutecznie się wybronili.

Drzewiecki i Matuszewski mniej szczęścia mieli jednak w ósmym gemie. Szwajcar i Holender przypuścili wówczas kolejny atak, który tym razem okazał się skuteczny. Rywale wykorzystali drugą szansę na przełamanie, a po chwili pewnie utrzymali serwis i wygrali tę odsłonę 6:3.

ZOBACZ WIDEO: Artur Siódmiak przyszedł do poprawczaka. Straszne, jak zareagował jeden z chłopców

Losy drugiego seta, a zarazem całego finału, również rozstrzygnęło tylko jedno przełamanie. Paul i Pel zanotowali je w siódmym gemie, po serii pewnie bronionych serwisów. Choć Polacy już po chwili mogli odrobić stratę, nie wykorzystali wypracowanego break pointa. Szwajcarsko-holenderski duet utrzymał tym samym przewagę, zwyciężył 6:4 i mógł cieszyć się z wywalczenia trofeum.

ATP Challenger Lille 

finał:

Jakub Paul (Szwajcaria) / David Pel (Holandia) - Karol Drzewiecki (Polska, 3) / Piotr Matuszewski (Polska, 3) 6:3, 6:4

Komentarze (0)