Łukasz Kubot przegrał swój mecz z Bernardem Tomiciem i Polska straciła szanse na awans do Grupy Światowej. - Łukasz zagrał najlepszego seta w ciągu całego weekendu, a mimo to go przegrał. Kapitalnie returnował, świetnie serwował. Przy 5:1, kiedy był podwójny break, wszyscy byliśmy przekonani, że mamy seta i jest po jeden, że to się wszystko odwraca. Pod koniec partii chyba trochę mu uciekła koncentracja, nie rozmawiałem z nim jeszcze, więc nie wiem, co się działo u niego w głowie. Kiedy przychodził w przerwach na ławkę, cały czas był taki sam. Mieliśmy jedno zadanie: miał być agresywny, zmieniać tempo i nie dawać czasu przeciwnikowi. To właśnie Łukasz robił, czasami z gorszym skutkiem, jak to było na początku. Nie zrobił nic złego, nie zmienił taktyki, cały czas była dyscyplina. Zagrał dużo lepiej niż przeciwko Hewittowi, ale to nie wystarczyło - ocenił Radosław Szymanik. - Wszyscy widzieli, ile zdrowia i potu zostawił Łukasz na korcie. Zrobił wszystko co mógł, ale przegrał z lepiej dysponowanym przeciwnikiem. Gratuluję drużynie Australii, byli świetnie przygotowani, grali na najtrudniejszej nawierzchni - jak sami mówią i pokonali nas. Czapki z głów - dodał kapitan biało-czerwonych.
W spotkaniu z Australią nie mógł wystąpić z powodu kontuzji Jerzy Janowicz, przez co pierwszą rakietą był Kubot, a drugą Michał Przysiężny. - Nie mam żadnych uwag do swoich chłopaków. Mieliśmy taki skład, jaki mogliśmy mieć - najlepszy możliwy na tę chwilę. Wszyscy się przygotowali profesjonalnie, nie zrobilibyśmy niczego innego, dokładnie tak samo byśmy się przygotowywali. Australijczycy byli lepsi - stwierdził kapitan.
Tenis na SportoweFakty.pl - polub i komentuj nasz profil na Facebooku. Jesteś fanem białego sportu? Kliknij i obserwuj nas także na Twitterze!
Przysiężny poddał po pięciu gemach ostatnie, nie mające wpływu na wynik, spotkanie z Nickiem Kyrgiosem. - Michałowi od rana kręciło się w głowie. Nie było sensu go męczyć i dobijać na korcie, kiedy gra się tzw. martwy mecz. To jest przepis ITF, który jest przez ludzi sportu nierozumiany, bo mecz się tak naprawdę zakończył. To piąte spotkanie rozgrywane jest oczywiście dla publiczności, ale ci zawodnicy mają swoje plany. Wcześniej przed meczem rozmawialiśmy, Łukasz motywował Michała. Dostał tabletkę i nie było sensu, żeby go męczyć. Jeżeli miałby wyjść na kort i zagrać piąty mecz o punkt, to oczywiście by go grał. Prawdopodobnie to nic wielkiego, jakieś zatrucie pokarmowe - wyjaśnił Szymanik.
Czy w przyszłym roku skład reprezentacji Polski w Pucharze Davisa pozostanie taki sam? - Jeżeli o mnie chodzi, to Polski Związek Tenisowy i zawodnicy powinni powiedzieć czy są zadowoleni, czy sprawdzam się na swoim stanowisku. Jeśli chodzi o tenisistów, to jest deklaracja od wszystkich, że chcą grać w drużynie. To, co się dzieje w szatni czy to, jak jesteśmy traktowani przez związek - wszystko jest kapitalne. Każde nasze życzenie jest spełniane, pod tym względem jesteśmy traktowani jak drużyna z Grupy Światowej - zakończył pozytywnym akcentem Radosław Szymanik.