Agnieszka Radwańska: Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

- Co tu dużo ukrywać, korty ziemne to nie jest moja nawierzchnia - mówiła w pomeczowej rozmowie Agnieszka Radwańska. - To nie jest zawodniczka, z którą powinnam była przegrać - dodaje.

Agnieszka Radwańska nie kryła rozczarowania po poniedziałkowej porażce z Laurą Robson: - Porażka z pewnością jest dotkliwa, to nie jest zawodniczka, z którą powinnam była przegrać. Choć porażka znacznie bardziej by mnie ona bolała, gdybym przegrała na korcie twardym lub trawie. Nie mam jednak nic na swoje usprawiedliwieni - powiedziała portalowi SportoweFakty.pl krakowianka.

- Robson na pewno dobrze serwowała, to mnie trochę zaskoczyło. To był jej dzień, nie mój - krótko podsumowała występ w II rundzie turnieju. - Co tu dużo ukrywać, korty ziemne to nie jest moja nawierzchnia.

Polka podkreśliła jednocześnie, że w czasie pojedynku miała ogromne kłopoty z poruszaniem się na śliskiej nawierzchni kortu nr 3: - Kort bardzo różnił się od tego, na którym grałam wczoraj. Lodowisko, nie dało się po tym biegać. Niestety, był podobny do tego w roku ubiegłym. - Problem jest taki, że korty tutaj zawsze się od siebie różnią. Trenowałam na różnych kortach, także na bocznych, które są kompletnie inne niż te, na których przyszło mi grać mecze. - Wczoraj grało mi się o wiele lepiej, bardzo dobry mecz na prawdziwej mączce. Tutaj za to jakiś hardkort posypany mączką, zrobiło się lodowisko i ślizgawka, z którą kompletnie nie mogłam sobie poradzić. Nogi mi się wręcz plątały -

opisuje zawodniczka.

Polka tłumaczyła, że w takich okolicznościach problemy były niemal pewne: - Nie da się ukryć, że nie gram w sposób, który umożliwiłby mi walkę, gdy odbierze mi się bieganie. Nie mam czym nadrobić, jeśli nie mogę biegać, to jestem w kropce.

A jak wyglądają plany Radwańskiej na najbliższe dni? - Do domu nie będę wracać. Zawsze jest coś dodatkowego do roboty, potem tylko człowiek jest zmęczony. Ula też jeszcze zostaje, ale nie wiem, kiedy pojedziemy do Rzymu.

Robert Pałuba
z Madrytu
robert.paluba@sportowefakty.pl

Polub i komentuj profil działu tenis na Facebooku, czytaj nas także naTwitterze!

Źródło artykułu: