Andy Murray: Potrafię grać przyzwoicie na kortach ziemnych

Andy Murray zwyciężył w niedzielę w turnieju ATP World Tour Masters 1000 rozgrywanym w Miami, dzięki czemu został wiceliderem rankingu. Szkot chce się dobrze przygotować do występów na mączce.

Andy Murray pokonał w decydującym spotkaniu Davida Ferrera, broniąc w trzeciej partii piłki meczowej. - Uważam, że był to niezwykle emocjonujący mecz. Żaden z nas nie grał swojego najlepszego tenisa, było dużo przełamań oraz wzlotów i upadków. Było także całkiem sporo niewymuszonych błędów, ale walczyłem ciężko, wykazałem się dobrą odpornością psychiczną w drodze po zwycięstwo, tym bardziej że wygrana mogła śmiało mi się wymknąć z rąk - powiedział rozstawiony na Florydzie z numerem drugim tenisista.

Na pomeczowej konferencji nie mogło zabraknąć pytań związanych z pozycją zajmowaną przez Szkota w światowej klasyfikacji. 25-latek z Dunblane kosztem Rogera Federera awansował na drugie miejsce w rankingu ATP. - Dla mnie osobiście, nie ma to zbyt dużego znaczenia, ale fakt, że posuwam się w górę rankingu, jest dobrym znakiem. Wygrałem sporo meczów, moja regularność poprawiła się w ciągu kilku ostatnich miesięcy. Oczywiście, ranking to uwzględnia, więc postaram się dalej ciężko pracować podczas sezonu na kortach ziemnych i mam nadzieję, że mogę zajść jeszcze wyżej. To miłe przystępować do rozgrywek na mączce, myśląc tylko o poprawie swojej gry, a nie o rankingu czy rozstawieniu w kolejnych zawodach - wyznał obecny wicelider światowej klasyfikacji.

Murray nie ukrywa, że mączka jest jego najgorszą nawierzchnią, choć potrafi osiągać na niej ćwierćfinały i półfinały dużych zawodów. - Potrafię grać przyzwoicie na mączce, lecz będę musiał niesamowicie ciężko na niej popracować. Ostatni raz grałem na kortach ziemnych 10 i pół miesiąca temu, zatem to trochę potrwa, zanim się do nich przyzwyczaję. To będzie bardzo duże wyzwanie dla mnie, tym bardziej że powrócił Rafa, ale postaram się dać z siebie wszystko - stwierdził reprezentant Wielkiej Brytanii.

Szkot przez kilka najbliższych dni będzie spokojnie trenował na Florydzie, zanim powróci do Europy, by zagrać w turnieju rozgrywanym w Monte Carlo. - Nie chciałem grać zbyt dużo na początku roku, wielu chłopaków narzekało w ciągu tego tygodnia, że są już zmęczeni i kilku się nawet wycofało. Sądzę, że odpoczynek dobrze mi zrobił i mam nadzieję, iż będę w stanie dobrze rozplanować moje kolejne starty w dalszej części tego sezonu. Turnieje [w USA] są trudne do wygrania, to sześć spotkań w ciągu 10 dni, w dodatku trafiasz na takich rywali jak David. To spore wyzwanie i jestem zadowolony z tego triumfu, a miano drugiej rakiety świata jest przysłowiową wisienką na torcie - zakończył Murray.

[b]Polub i komentuj profil działu tenis na Facebooku, czytaj nas także na Twitterze!

[/b]

Źródło artykułu: