Dwie Włoszki i Hiszpanka na rozkładzie Radwańskiej w turnieju rangi Premier Mandatory w iberyjskiej stolicy, gdzie w jej połówce drabinki oczekuje się pojedynku o finał z Azarenką (o półfinał spotka się w czwartek z Na Li). Zanim do tego mogłoby dojść, jeszcze jeden krok.
Radwańska dla SportoweFakty.pl: Wstrzymać to się można na treningu
Po raz pierwszy Radwańska wygrała trzy mecze w Madrycie: dotąd jej najlepszym wynikiem było... jedno zwycięstwo (2010-2011). Przed rokiem po zwycięstwie nad Szwiedową uległa Gajdošovej, wszystko w toku swojej nieudanej kampanii na kortach ziemnych.
Przed dwoma laty Radwańska zniszczyła Vinci (6:0, 6:1) na jej ziemi, w Rzymie; w 2009 roku pokonała Sycylijkę w tie breaku decydującego seta na korcie twardym. Jak się rzekło nieraz, nawierzchnia w Madrycie to połączenie hardu z mączką, z przewagą tego pierwszego.
Uwielbiając "kręcić" piłką, Vinci musiała być niewygodną rywalką dla Radwańskiej. Na spotkanie wpłynęły warunki: szybki kort premiował dobrze serwujących. I tak obok efektownych wymian tenisistek potrafiących popisać się zmysłem do niebanalnej kombinacji uderzeń, wcale liczne grono także polskich kibiców otrzymało popis wygrywających serwisów z obu stron.
Po nieudanej próbie przejścia do ataku, nacięciem się na minięcie i zbiciem przez Vinci "balona", Radwańska stanęła przed stanem 0-40 w trzecim gemie, kiedy Vinci znów poszła śmiało po drugim podaniu krakowianki (kilkukrotnie bezlitośnie przyłożyła w meczu bezpośrednio z returnu), natychmiast podwyższając też wynik na 3:1. Od tego momentu Vinci się jednak nieco pogubiła, popełniła dwa podwójne błędy serwisowe (w tym przy break poincie), a Isia zgarnęła trzy gemy z rzędu.
W tie breaku zimna krew Radwańskiej: już przy 2-0 pierwsza odważyła się zmienić kierunek przydługiej wymiany po krosie, popisała się dobrymi serwisami i przy 5-0 już miała niezły zapas. Setbole wywalczyła dzięki kończącemu dropszotowi, posłanemu po znakomitej z obu stron akcji.
Okazja na przełamanie Vinci w drugiej partii pojawiła się już przy 1:1, kiedy Włoszka popełniła kolejny podwójny błąd serwisowy, ale potem Isia przesadziła przy próbie zaatakowania drugiego podania rywalki.
Break nastąpił w kluczowym momencie, na 5:4 dla trzeciej rakiety świata. Radwańska zdobyła wtedy od 30-0 dla Vinci cztery punkty z rzędu, ostatni z nich po sprawdzeniu śladu przez sędzię (Włoszka nie uwierzyła mającej rację polskiej liniowej, która wywołała aut).