Agnieszka Radwańska dla SportoweFakty.pl: Wstrzymać to się można na treningu

Niebieski kort ziemny w Madrycie jest tak śliski, że Rafa Nadal chciał na nim wystąpić w butach do gry na trawie. - Ale przynajmniej noga mi się na nim nie wstrzyma i nie skręcę sobie kostki - śmieje się Agnieszka Radwańska po awansie do ćwierćfinału rozgrywanego w hiszpańskiej stolicy turnieju WTA Tour rangi Premier Mandatory.

W tym artykule dowiesz się o:

Krzysztof Straszak: Nie była pani zaskoczona Vinci? Parę lobów jej weszło, posłała parę winnerów z returnu.

Agnieszka Radwańska: - Wiedziałam, że ona gra bardzo dobrze na ziemi. Tak naprawdę wszystko rozstrzygnęło się o kilka piłek w dwóch setach, więc było dość ciężko. Szczególnie ciężko w pierwszej partii, kiedy bardzo dużą rolę odgrywał serwis. Dobrze, że w tym fragmencie dobrze serwowałam.

Szczególnie dzisiaj widać było, że ktoś, komu sprzyja podanie, ma na niebieskiej mączce wiele do powiedzenia.

- Bo jest tu bardzo szybko i ślisko. Tak naprawdę to coraz bardziej ślisko. Po raz kolejny [jak w I rundzie] wchodzę po chłopakach na mój mecz i mączka jest już tak wyślizgana i pospychana, że widać kort twardy. Gra się na betonie, który jest lekko tylko posypany piaskiem, więc można sobie wyobrazić, jak tam jest ślisko.

Radwańska w ćwierćfinale po zwycięstwie nad Vinci

Nawet, jak obsługa techniczna próbuje rozprowadzać mączkę, to zostają im ślady, co pokazuje, że kort jest posypany znikomą ilością mączki.

- Dokładnie, tam już nic jej praktycznie nie ma. Jest ciężko. Słyszę coraz więcej negatywnych komentarzy. Generalnie po szatniach każdy mówi: przecież to się nie da grać!

Nie bała się pani ślizgać na tej nawierzchni, szczególnie dzisiaj?

- Zawsze jest ryzyko. Na korcie ziemnym nigdy nie wiadomo, czy noga pójdzie dalej, czy zostanie, co zależy od ilości mączki. Ale wstrzymać to się można na treningu. Na meczu idzie się zawsze na sto procent, żeby wygrać daną piłkę. Ja, odpukać, nigdy sobie nogi nie skręciłam, co jest jakimś ewenementem w tenisowym świecie. Myślę, że tutaj jest tak ślisko, że nie ma chyba możliwości, żeby noga się wstrzymała.

W drugim secie przełamała pani Vinci w kluczowym momencie, na 5:4.

- Ja dobrze serwowałam, ale ona też. Na takim szybkim korcie to wystarczy. Byłam parę razy bliżej przełamania, ale w najważniejszych momentach ona potrafiła posłać dobrą piłkę. To trzeba jej przyznać: gdy miałam jakąkolwiek szansę przy jej podaniu, wchodził jej pierwszy serwis. Ze dwa razy miałam chyba 0-30, ale ona włączała dobry serwis i szansa uciekała.

Po trzech meczach zero po stronie strat setowych.

- Cieszę się jednak, że to były znów tylko dwa sety. Nie da się ukryć, że mecze są tutaj dzień po dniu, przerwy nie ma. Każda godzina spędzona na korcie - wiadomo - na zdrowiu waży.

Ćwierćfinał prawdopodnie na stadionie Arantxy Sánchez-Vicario, być może z kolejną Hiszpanką - Anabel Mediną, która w III rundzie walczy z Varvarą Lepchenko. Jakieś preferencje?

- Z Lepchenko grałam dość niedawno, w lutym w Dausze, oczywiście na korcie twardym. Jest leworęczna, więc to dodatkowa trudność dla mnie. Meczu z Mediną nie pamiętam, więc to musiało być dawno, na pewno nie w tym roku. Kogo wolę - ciężko powiedzieć. Wiadomo jednak, że Medina to Hiszpanka, a gramy w Madrycie...

***

Radwańska zagra z kwalifikantką Lepchenko (WTA 77, 25 lat). Oprócz meczu w Dausze (7:5, 6:1), Isia pokonała Amerykankę także w Australian Open 2007 (5:7, 6:3, 6:2).

Źródło artykułu: