Roger Federer, 30 lat, najbardziej utytułowany tenisista w historii Wielkiego Szlema (foto EPA)
Sampras liderem rankingu był przez 286 tygodni, Federera od wyrównania jego wyniku w 2010 roku dzielił jeden tydzień, lecz przegrywając z Robinem Söderlingiem w ćwierćfinale Rolanda Garrosa nie dał rady tego dokonać. Rafael Nadal spróbuje odzyskać panowanie na świecie, a Novak Đoković przynajmniej w części powtórzyć wymarzony sezon 2011. Jak w tej sytuacji odnajdzie się Federer?
Po raz pierwszy od 2003 roku Szwajcar sezon ukończył poza Top 2, po raz pierwszy od 2002 roku nie powiększył wielkoszlemowej zdobyczy, ale na jego finiszu osiągnął wielką formę. Po US Open wygrał 17 kolejnych spotkań, triumfując w Bazylei, Paryżu-Bercy oraz londyńskich Finałach ATP World Tour, gromadząc w tym czasie 3000 punktów do rankingu. - To mój najmocniejszy finisz w karierze i jestem z tego dumny. Nie mogę się już doczekać nowego sezonu - mówił. Do Đokovicia Federer traci 5460 punktów rankingowych, do Nadala 1425, a nad Andym Murrayem ma przewagę 780 punktów. Co może przemawiać na korzyść Szwajcara? Fakt, że Đoković w 2012 roku bronił będzie aż 13070 punktów, Nadal 8985, a Murray 5450. Federer do obrony ma 5170 punktów, z czego zdecydowaną większość dopiero w końcówce sezonu.
- Długa do tego droga, ale kto wie? Może pewnego dnia tam się dostanę - powiedział Federer w wywiadzie dla "The New York Times". - Mógłbym to w tej chwili po prostu zignorować, ponieważ wiem, że Novak ze swoim niewiarygodnym rokiem jest daleko przede mną, ale z drugiej strony nagle grasz dobrze, wygrywasz 17 spotkań z rzędu i wracasz tam, gdzie czujesz jeśli wygrasz Szlema albo coś, masz rację w rozmowie ponownie, więc jest to dla mnie interesujące i ekscytujące.
Federer może zostać piątym w historii ponad 30-letnim tenisistą, który wskoczy na pozycję lidera rankingu. Przed nim dokonali tego John Newcombe, Jimmy Connors i Ivan Lendl oraz Andre Agassi, lecz do tego oczywiście daleka droga. Tym, którzy przy każdym mniejszym bądź większym kryzysie Federera powtarzają, że już się skończył, Maestro nieustannie daje prztyczka w nos udowadniając, że dla niego nie ma rzeczy niemożliwych.
W ubiegłym sezonie Federer przerwał serię 43 kolejno wygranych spotkań Đokovicia, pokonując go w półfinale Rolanda Garrosa, ale za to przegrał z dominatorem zeszłego roku w Australian Open i US Open, lecz wspaniała końcówka pozwoliła mu na nowo w siebie uwierzyć. - Wierzysz, że robisz właściwe rzeczy na korcie. Z tego punktu widzenia pewność siebie jest nieraz olbrzymią częścią naszego życia jako tenisisty.
Szwajcar stwierdził, że nie ma potrzeby wprowadzać znaczących zmian do jego gry, ponieważ grał dobrze. - Myślę, że okres pozasezonowy był zbyt krótki, by dokonać jakiekolwiek głównej zmiany, czegoś szalonego. To oznacza, że miałem 20 dni treningów? Nie wydaje mi się, że ktokolwiek może przerobić się w ciągu trzech tygodni. Danie nam trzech miesięcy mogłoby trochę zmienić.
Mający w swoim dorobku 16 wielkoszlemowych tytułów Federer formę budował w pokazowym turnieju w Abu Zabi. Đokoviciowi urwał tylko trzy gemy, a w meczu o trzecie miejsce uległ Nadalowi. Największym wyzwaniem dla Szwajcara w sezonie 2012 będzie olimpijski turniej, jaki rozegrany zostanie na szczęśliwych dla niego trawiastych kortach w All England Club. Urodzony w Bazylei gigant ma w swoim dorobku złoty medal wywalczony przed czterema laty w Pekinie, ale w deblu. Szwajcar odpuści rozgrywany na przełomie lutego i marca turniej w Dubaju, by nie nadwyrężać swoich sił w tym wyczerpującym sezonie. Tradycyjnie za to otwiera sezon w Ad-Dausze, gdzie broni tytułu (w I rundzie odprawił Nikołaja Dawidienkę, a w II Gregę Žemlję). - Jestem gotowy na dobry sezon. Czuję się wzmocniony. Chociaż sezon był długi i ciężki, miałem przyjemną przerwę i świetne przygotowanie i jestem naprawdę spragniony kolejnego sezonu.