Ubiegłoroczne finałowe spotkanie Fisha i Isnera rozstrzygnięte zostało w trzech setach na korzyść najwyżej aktualnie sklasyfikowanego amerykańskiego zawodnika. W obecnym sezonie, w ich jedynym dotychczas pojedynku, lepszy okazał się z kolei "Big John", ale mecz ten rozgrywany był na nawierzchni ziemnej w Madrycie. Wszystkie spotkania pomiędzy nimi (bilans: 2-1 dla Fisha, który przed dwoma laty wygrał także w San Jose) kończyły się po rozegraniu trzech setów.
W sobotę Fish nie miał większych problemów z pokonaniem Harrisona, który po raz pierwszy w swojej karierze dotarł do półfinału zawodów głównego cyklu. Zaledwie 19-letni Amerykanin nie zrobił nawet użytku ze słabszego podania swojego utytułowanego rodaka, którego skuteczność trafienia sięgała ledwie 20 proc. w początkowych gemach meczu. Starszy od Harrisona o 10 lat Fish zmuszony był bronić tylko jednego breaka pointa i zasłużenie awansował do pierwszego w tym roku finału turnieju ATP World Tour.
Fish zaatakował już na początku półfinałowego pojedynku, przełamując serwis Harrisona już w trzecim gemie meczu. W kolejnym gemie młody Amerykanin miał szansę, jak się później okazało jedyną, na powrót do gry, ale jego bardziej doświadczony rodak nie dał sobie odebrać przewagi. Fish zdobył jeszcze breaka na 5:2, a w następnym gemie wyserwował sobie zwycięstwo w secie. Druga partia rozstrzygnięta została właściwie już w gemie otwarcia, kiedy to seria błędów własnych Harrisona wyprowadziła na prowadzenie najwyżej rozstawionego w turniejowej drabince reprezentanta USA. Fish nie zmarnował okazji, oddając młodszemu od siebie rywalowi zaledwie pięć piłek przy własnym podaniu.