I love Dubai - zapowiedź tenisowego tygodnia

"I love Dubai", głosiły swego czasu czołowe tenisistki świata w znanej reklamie telewizyjnej; z tymi zapewne słowami ruszy w przyszłym tygodniu żeńska karawana tenisowa do Dubaju, bezcłowej stolicy księstwa, należącego do Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Właśnie tam rozegrany zostanie najciekawszy turniej tenisowy przyszłego tygodnia.

W tym artykule dowiesz się o:

Zapowiada się konfrontacja najlepszych, bo wśród pojawią się na twardych kortach Barclays Dubai Tennis Championship z pulą nagród 1,5 miliona dolarów wszystkie liczące się na świecie zawodniczki. Od rozstawionej z numerem pierwszym Justine Henin - niedawnej laureatki sportowego Oscara, jak nazywa się również nagrodę Laureusa, począwszy, przez Swietlanę Kuzniecową (nr 2), Anę Ivanovic (3), Jelenę Jankovic (3), Annę Czakwetadze (6), Amelie Mauresmo po zwyciężczynię Australien Open 2008 - Marię Szarapową (5). Z pierwszej dziesiątki rankingu znajdzie się w Dubajju siedem tenisistek.

Statystyczne dane dają co prawda wyobrażenie o randze turnieju i czekających tenisistki i widzów zmaganiach sportowych, niemniej pozostaje kilka pytań, wymykających się liczbom, na które odpowiedź uzyska się dopiero na kortach w Dubajju. Po pierwsze - w jakiej formie jest Justine Henin i Maria Szarapowa?

Pierwsza z trudem wywalczyła tytuł w Amsterdamie, męcząc się z Bułgarką Cwietaną Pioronkową, a potem z Włoszką z południowego Tyrolu Karin Knapp, zresztą świetnie grającą w całym turnieju. W Dubajju będzie bronić tytułu, zdobytego w ubiegłym roku. Druga wystąpiła na twardych kortach ponownie dopiero w Dausze, ale z meczu na mecz grała coraz lepiej. A w dodatku niewykluczone, że Justine może mieć uraz po klęsce z Szarapową w Australii; zobaczymy na ile jest odporna psychicznie. I fizycznie zresztą też, bo jeśli dojdzie ponownie do ich spotkania, obie będą musiały dać z siebie wszystko. Kto wygra, szybka, dynamiczna i agresywna Szarapowa, czy precyzyjna i finezyjna Henin? Tak formułuję to pytanie, bo wprawdzie są jeszcze w odwodzie inne, silne zawodniczki, to wydaje się jednak, że w finale wystąpią te właśnie.

Zresztą po pogromie faworytek w zimnej i wietrznej Dausze trudno cokolwiek przewidywać na podstawie papierowej formy. Z turniejem pożegnały się tam przecież przedwcześnie: Anna Czakwetadze, Amelie Mauresmo, Patty Schnyder, Marion Bartoli, Swietlana Kuzniecowa, Dinara Safina, Venus Williams, i na końcu, w ćwierćfinale - Jelena Jankowic. Rozgromiły je między innymi następujące im na pięty, żądne sukcesu młode nastoletnie tenisistki: Dunka polskiego pochodzenia Caroline Wozniacki i Słowaczka Dominika Cibulkova. Poziom tenisa się podnosi i równocześnie wyrównuje.

W Dubajju zagra Agnieszka Radwańska; nie otrzymała jednak dzikej karty, która przypadła m.in. Hindusce Sani Mirzy, i będzie musiała się przebijać przez kwalifikacje.

W Acapulco, w Meksyku, w Abierto Mexicano de Tenis, z pulą nagród 180 tys. dolarów, Tier II, zagrają panie na mączce, przeniósłszy się ze stolicy Kolumbii, Bogoty. Pojawiła się tam kolejna zdolna nastolatka, Mariana Duque Marino, która przeszedłszy kwalifikacje w pierwszej rundzie pokonała rozstawioną Austriaczkę, Yvonne Meusburger (5) 6:1. 6:2 i w sumie doszła do ćwierćfinału. Furorę zrobiła Hiszpanka Nuria Vives Llagostera, przeszedłszy z kwalifikacji do turnieju głównego, gdzie pokonała w pierwszej rundzie Flavię Pennettę i dotarła do półfinału.

Będzie to już trzeci turniej tego sezonu na kortach ziemnych. Pierwszy, w Vina del Mar, w Chile wygrała właśnie Pennetta, w drugim przegrała w pierwszej rundzie. Jak będzie w trzecim, w którym rozstawiono ją z numerem pierwszym? Bronić tytułu w Acapulco będzie Francuzka, Emilia Loit, rozstawiona jako trzecia rakieta, ale, uwaga, zagra tam także Dominika Cibulkova z czwórką, rewelacyjnie grająca w Dausze. I prawdopodobnie wyleczona Gisela Dulko. W deblu wystąpią Klaudia Jans i Alicja Rosolska, najlepsze polskie deblistki, którym po posusze w Bogocie należą się lepsze wyniki.

W Memphis natomiast, w Regions Morgan Keeegan Championships, zmierzą się na twardej nawierzchni (pula nagród: 175 tys. dolarów) tenisistki „nie zakochane w Dubajju”, m.in.: Lindsay Davenport, Venus Williams - triumfatorka turnieju z ubiegłego roku, Australijka Casey Delaqua, oraz między innymi coraz lepiej grająca wspomniana wcześniej Caroline Wozniacki, która ostatnio w dwóch setach pokonała w Dausze Francuzkę Marion Bartoli. Nie przewiduję dla Venus Williams łatwego życia, mimo że uważa ona, iż w Dausze pokonał ją raczej wiatr i zimno aniżeli Dominika Cibulkova, mogąca doprowadzić niejedną zawodniczkę do zwątpienia pewnie przebijanymi top-spinowymi piłkami.

Mężczyźni udadzą się przede wszystkim do Acapulco i Memphis, gdzie równolegle z pojedynkami kobiet, przeprowadzone zostaną turnieje ATP, o jednakże znacznie wyższej puli nagród. Pierwszy ma do dyspozycji 794 tysiące, drugi - 769 tysięcy dolarów. Jeśli w pierwszym z nich, podobnie jak w przypadku kobiet, obóz tenisowych profesjonalistów przeniesie się z Bogoty, by toczyć nadal zacięte pojedynki o palmę pierwszeństwa na kortach ziemnych wśród zawodników głównie Ameryki Południowej, Łacińskiej oraz południowej Europy, to w drugim stawka zawodników będzie bardziej zróżnicowana.

W Memphis na twardych kortach obrońcą tytułu z ubiegłego roku jest Niemiec Tommy Haas, niegdyś numer dwa światowego rankingu. Wygrał on tam wprawdzie trzy razy, podobnie jak Jimmy Connors, w tym ostatnio dwukrotnie pod rząd, nie jest jednak chyba kandydatem do czwartego triumfu; po operacji barku jesienią ubiegłego roku rozegrał trzy mecze, z których dwa przegrał, ostatnio w San Jose z Amerykaninem Johnem Isnerem, po co prawda zaciętej walce do końca drugiego seta. Po przegranym tie-breaku w drugim secie nie stawił już jednak większego oporu. Za to Andy Roddick spełnił swój obowiązek wygrywając w dwóch setach z rewelacyjnie grającym tydzień wcześniej w Delray Beach 18-letnim Japończykiem Kei Nishikori, który przeszedł tam od eliminacji po finał turnieju i wygrał w końcu, po przegranym pierwszym secie, z Jamesem Blake’iem. Nishikori, jeden z najmłodszych zwycięzców turnieju ATP, gra w eliminacjach turnieju Regions Morgan Keeegan Championships. Jeszcze nie raz chyba o nim usłyszymy.

Faworyci, przynajmniej na papierze, to właśnie: Andy Roddick i James Blake. Zagra tam jeszcze paru poważniejszych wiekiem seniorów: Jonas Bjorkman, Thomas Johansson, Sebastien Grosjean, Radek Stepanek, ale ich szanse nie są zbyt wielkie, podobnie chyba jak Marata Safina, który wszedł do turnieju dzięki przyznanej mu dzikiej karcie.

Wyłącznie europejscy tenisiści natomiast spotkają się w Zagrzebiu, w Chorwacji, na turnieju halowym PBZ Zagreb Indoors (pula nagród: 349 tys. euro). Najwyżej na drabince znajdzie się Ivan Ljubicic (18. ATP), potem jego rodak Ivo Karlovic, bardzo dobrze spisujący się w Rotterdamie, gdzie doszedł do półfinału. I zaraz za nimi trzech Francuzów: Gilles Simon, też półfinalista z Rotterdamu, najstarszy aktualnie w tenisowym cyrku, ciągle świetnie grający Fabrice Santoro, Nicolas Mahut i Michael Llodra - finalista z Rotterdamu. Będzie w stawce zawodników także Andrei Pavel, tylko o dwa lata młodszy od seniora Santoro. A jeszcze wypada wymienić Mario Ancica, który dotarł w Marsylii do finału, oraz Włocha Andreasa Sepiiego, pogromcę Rafaela Nadala w Rotterdamie

W 2007 roku wygrał w Zagrzebiu Marcos Baghdatis, niezwykle barwny Cypryjczyk. W tym roku nie widnieje jednak na liście zawodników. Czyżby po przegranych meczach w Marsylii i Rotterdamie przeżywał gorycz poniesionych porażek?

Komentarze (0)