Novak Djoković we wtorek złożył w sądzie w Nowym Jorku 163-stronicowy pozew antymonopolowy, który został wniesiony przez założone przez Serba Stowarzyszenie Zawodowych Tenisistów (PTPA). Pozew dotyczy organizacji WTA, ATP, ITF oraz ITIA, które, według zarzutów, sprawują "całkowitą kontrolę nad wynagrodzeniami i warunkami pracy zawodników", a ich struktura stanowi "oczywiste naruszenie przepisów prawa stanowego i federalnego" (więcej TUTAJ).
Ruch byłego lidera rankingu ATP odbił się szerokim echem w środowisku sportowym. Zarzutami w stronę tenisowych federacji, oprócz kwestii finansowych, były również zbyt napięte harmonogramy turniejowe i konieczność rozgrywania meczów w nocy.
ZOBACZ WIDEO: Aida Bella zrobiła karierę poza sportem. "Prawdziwe zderzenie z biznesem"
WTA określiło działania PTPA jako "godne ubolewania" i "błędne". Teraz do sytuacji odniosła się liderka światowego rankingu Aryna Sabalenka. Białorusinka podczas konferencji prasowej odniosła się głównie do kwestii finansów.
- Chciałabym, żeby nie tylko zawodniczki występujące w turniejach WTA, ale wszystkie otrzymywały większy procent pieniędzy zarobionych podczas zawodów. Myślę, że byłoby to sprawiedliwe. Jeśli spojrzycie na inne sporty, działa to trochę inaczej - skwitowała trzykrotna mistrzyni wielkoszlemowa.
Sabalenka, podobnie jak inne czołowe zawodniczki świata, przebywa obecnie w Miami, gdzie odbywa się turniej rangi WTA 1000. Liderka rankingu w meczu otwarcia pokonała 6:3, 6:0 Bułgarkę Wiktorię Tomową. Jej kolejną rywalką będzie Elena-Gabriela Ruse, pogromczyni Magdaleny Fręch (więcej o meczu TUTAJ).