Spotkanie z Mirrą Andriejewą nie układało się po myśli Igi Świątek. Po dobrej grze w pierwszym secie Polka musiała uznać wyższość Rosjanki w tie-breaku (1:7). W drugiej partii to nasza reprezentantka okazała się lepsza (6:1).
O wszystkim decydował ostatni, trzeci set. Ku niezadowoleniu polskich fanów, jak i samej wiceliderki rankingu WTA, warunki gry dyktowała Andriejewa. 17-latka rozpoczęła od wygranego gema, a chwilę później doszło do przełamania.
ZOBACZ WIDEO: Aida Bella zrobiła karierę poza sportem. "Prawdziwe zderzenie z biznesem"
To spowodowało, że emocje zaczęły buzować. Przy stanie 2:1 i 40:30 dla Rosjanki, Świątek ruszyła do sędzi. Polka uważała, że ta popełniła błąd, ponieważ pozwoliła Andriejewej na grę, choć, jej zdaniem osoba od podawania piłek nie zajęła jeszcze swojego miejsca.
Ewidentnie było widać, że 23-latka z Raszyna nie była tym faktem zadowolona. Podobnie jak zgromadzona na trybunach publiczność, która wybuczała polską tenisistkę za jej zachowanie. Sędzia tłumaczyła Świątek, że to, na co zwraca uwagę, nie miało znaczenia na grę.
Jakby tego było mało, chwilę po całym zamieszaniu Andriejewa zdobyła punkt i odskoczyła na dwa gemy przewagi. Później było już tylko gorzej, ponieważ Rosjanka przełamała Świątek i była na najlepszej drodze do końcowego zwycięstwa.
Nastolatka wytrzymała presję i ostatecznie triumfowała w trzecim secie 6:3. W wielkim finale przyjdzie się jej zmierzyć z Aryną Sabalenką, która w półfinale rozgromiła Madison Keys (6:0, 6:1).