Turniej w Rotterdamie jest dla Huberta Hurkacza szansą na odkucie się po nieudanym Australian Open, gdzie odpadł już w drugiej rundzie. Polak w meczu otwarcia trafił na Flavio Cobollrgo, który w tym roku nie odniósł jeszcze żadnego zwycięstwa. Niewiele wskazywało na to, aby miało się to zmienić w tym pojedynku.
Obaj panowie rozpoczęli to starcie od pewnie utrzymanych podań. Pierwsze break pointy pojawiły się w ósmym gemie przy serwisie Włocha. Grający z "ósemką" faworyt nie czekał długo i wykorzystał drugą okazję, by przełamać rywala. Utrzymywanie tej przewagi pozwoliło mu wygrać pierwszą odsłonę 6:3.
Polak mógł pokusić się o kolejne przełamanie już na początku drugiego seta, jednak Cobolli obronił break pointa. Mniej szczęścia miał w trzecim gemie, w którym Hurkacz przypuścił kolejny atak.
ZOBACZ WIDEO: Artur Siódmiak opowiada o relacjach z dziećmi. "Nadrabiam braki"
Tym razem okazał się on skuteczny, a dodatkowo w decydującej akcji nasz tenisista popisał się świetnym zagraniem. Włoch poszedł do siatki, ale Polak skarcił go za ten pomysł efektownym minięciem z bekhendu po linii. Rywal był totalnie bezradny w tej sytuacji i stracił serwis.
Z czasem wrocławianin dołożył trzecie przełamanie, dzięki któremu zwyciężył tę partię 6:2. Na wywalczenie awansu do drugiej rundy Hurkacz potrzebował zaledwie 75 minut. Kolejnego rywala dla naszego zawodnika wyłoni mecz Australijczyka Alexeia Popyrina z Czechem Jirim Lehecką.