Pierwszy set ćwierćfinału nie miał większej historii. Iga Świątek pewnie wygrała 6:1. W drugiej partii było już jednak więcej emocji, a Emma Navarro postawiła się polskiej tenisistce.
Bardzo ważny dla końcowego wyniku seta i meczu był piąty gem drugiej partii, w którym Świątek serwowała przy stanie 2:2. Gem rozgrywano na przewagi i ostatecznie na swoją korzyść rozstrzygnęła go Polka.
Powtórki telewizyjne po akcji na 3:2 pokazały jednak, że gem powinien trwać dalej, a punkt należał się Amerykance. Arbiter główna pojedynku nie zauważyła bowiem, jak tuż przed odbiciem Świątek piłka po skrócie Navarro drugi raz dotknęła kortu.
Sama Amerykanka nie przerwała gry, kontynuowała akcję po zagraniu Polki, dlatego po zakończeniu wymiany - którą ostatecznie przegrała - nie mogła już poprosić o wideoweryfikację. VAR był możliwy tylko wtedy, jeśli Navarro przerwałaby wymianę i wtedy poprosiła o sprawdzenie.
Amerykanka miała pretensje do arbiter Evy Asderaki, słusznie - co pokazały powtórki - argumentując, że punkt w tej akcji należał się jej. Sędzia nie zmieniła jednak swojej decyzji.
- Dziwię się, że pani arbiter tego nie zauważyła. Jest doświadczona, a była bardzo blisko całej sytuacji - tak na gorąco, na antenie Eurosportu, komentował sytuację Lech Sidor.
Komentatorzy Eurosportu byli przekonani, że o tej akcji długo będzie się jeszcze dyskutować, ale od razu zwrócili też uwagę, że nie można w tej sytuacji winić Igi Świątek. Akcja była dynamiczna, a w ferworze walki Polka miała prawo nie widzieć, że piłka wcześniej dotknęła kortu przed jej zagraniem.
Tak naprawdę dopiero na powtórkach telewizyjnych w zwolnionym tempie można zauważyć, że piłka dotknęła kortu po raz drugi po skrócie Navarro. Zobaczcie:
Ostatecznie Świątek wygrała 6:1, 6:2 i miała w tym meczu olbrzymią przewagę nad rywalką. W półfinale Polka zagra z Amerykanką Madison Keys.
ZOBACZ WIDEO: Tomasz Majewski stawia sprawę jasno. "Konfliktów jest więcej!"