"Może mieć żal". W tenisie nierówne traktowanie skrzywdziło Polaka

Getty Images / Angel Martinez / Na zdjęciu: Kamil Majchrzak i Iga Świątek
Getty Images / Angel Martinez / Na zdjęciu: Kamil Majchrzak i Iga Świątek

- Zdecydowano się dać szansę Świątek i Sinnerowi, a zawodnicy tacy jak Majchrzak, niżej notowani, często jej nie dostają - mówi WP SportoweFakty Tomasz Wolfke, ceniony dziennikarz tenisowy i komentator.

W czwartek świat sportu żył wiadomością o próbce pobranej od Igi Świątek tuż przed turniejem w Cincinnati, w której wykryto trimetazydynę (TMZ). Należy jednak podkreślić, że ilości substancji znajdującej się w organizmie Świątek były śladowe - zaledwie 0,05 ng/ml (50 pg/ml). Miały się one tam dostać, jak tłumaczyła Polka, podczas przyjmowania melatoniny - popularnej substancji ułatwiającej zaśnięcie. To lek dopuszczony do stosowania przez sportowców.

Okazało się, że tabletki, które przyjmowała Świątek, były zanieczyszczone. Międzynarodowa Agencja ds. Integralności Tenisa (ITIA) zawiesiła byłą liderkę rankingu WTA na miesiąc. Na przełomie września i października wyjaśniano całą sprawę, a dodatkowe badania i śledztwo wykazały, że Świątek nie przyjmowała TMZ świadomie.

ZOBACZ WIDEO: Aż trudno uwierzyć, że ma 41 lat. Była gwiazda wciąż w formie

Dziwne postępowanie wobec gwiazd

Ta sprawa bliźniaczo przypomina to, co zdarzyło się z najlepszemu tenisiście tego roku. W sierpniu ITIA poinformowała opinię publiczną o tym, że lider rankingu ATP Jannik Sinner także uzyskał pozytywny wynik testu dopingowego. Chodziło o clostebol, który znalazł się w organizmie Włocha przypadkiem, za sprawą fizjoterapeuty, który stosował na swoje rany spray zawierający niedozwolony środek, a później masował zawodnika.

Wtedy ta sprawa wywołała spore oburzenie, a to dlatego, że Sinner uzyskał pozytywne testy na przełomie marca i kwietnia, a ITIA nie informowała nikogo niemal pół roku. Zarzucano wtedy organizacji brak przejrzystości i nierówne traktowanie. Podobnie wielu obserwatorów spoza naszego kraju patrzy na sprawę Świątek.

- To jest dziwne, bo zazwyczaj do tej pory było tak, że jeżeli próbka antydopingowa była zanieczyszczona, to się o tym informowało - mówi WP SportoweFakty ceniony dziennikarz tenisowy i komentator Eurosportu Tomasz Wolfke. ITIA jako pierwsza poinformowała chociażby o zawieszeniu byłej liderki rankingu WTA Simony Halep w 2022 roku.

Nie ma co dopatrywać się winy w postępowaniu Świątek czy Sinnera. To właśnie agencja ITIA często znajduje się pod ostrzałem obserwatorów ze względu na to, że cała sprawa toczyła się za zamkniętymi drzwiami. Polce i Włochowi dostaje się rykoszetem. Kanadyjski tenisista Denis Shapovalov już napisał na portalu X "ech, jednomiesięczny zakaz", w którym skrytykował postawę organu zajmującego się dbaniem o uczciwość w tenisie.

- Wszystkie okoliczności przemawiają zarówno na korzyść Igi, jak i Jannika. Te substancje faktycznie mieli w śladowych ilościach. Świątek łyknęła to przez przypadek, z powodu problemów ze snem. Tych wątpliwości w tych sprawach jest tak wiele. A zawsze je trzeba rozpatrywać na korzyść oskarżonego - ocenia komentator

- Wolę patrzeć na ten sport z optymizmem. Tenis jest na tyle skomplikowaną dyscypliną, że doping często po prostu nie ma sensu, bo jak zyskujesz siłę, to tracisz finezję. W przypadku Świątek wszystko wskazuje na to, że jest niewinna - dodaje.

Szef Polskiej Agencji Antydopingowej Michał Rynkowski tak tłumaczył decyzję ITIA. - Zazwyczaj w przypadku sprawy dopingowej najpierw informowany jest sam sportowiec, nałożona jest na niego tymczasowa dyskwalifikacja, a następnie podaje się informację do opinii publicznej. Natomiast w tym przypadku zastosowano inną drogę. Władze tenisowe poszły w kierunku ochrony dobra zawodniczki - mówił dla WP SportoweFakty.

Polak poszkodowany

Nie wszyscy mogą liczyć jednak na tak ulgowe traktowanie, jak to miało miejsce w przypadku Świątek i Sinnera. Przekonał się o tym boleśnie nasz rodak - Kamil Majchrzak. Polak w listopadzie 2022 roku zajmował 77. miejsce w rankingu ATP. Właśnie wtedy w jego organizmie wykryto niedozwolone substancje.

Reakcja była jednak znacznie ostrzejsza. Polak został zawieszony i wprawdzie dano mu szansę na odwołanie, ale nie pozwolono występować. Na pierwszą odpowiedź czekał aż 2,5 miesiąca.

- Kamil może mieć żal. Praktycznie przez dwa lata przecież nie zarabiał i musiał się odbudowywać od zera - mówi Wolfke.

Ostatecznie Majchrzak udowodnił, że substancje przyjął nieświadomie poprzez zanieczyszczone odżywki. Po przedłużającym się procesie zaproponowano ugodę i wyrok skrócono do 13 miesięcy. Polak stracił jednak cały rok 2023 i ten sezon poświęcił na odbudowanie. Obecnie zajmuje 120. lokatę.

- Szkoda Kamila Majchrzaka, że on nie dostał równych szans, bo Świątek i Sinner się z tego wykaraskali. To zupełnie inna sytuacja, ale pozostaje niesmak, że to prawo jest nierówne. Zdecydowano się dać szansę Świątek i Sinnerowi, a zawodnicy tacy jak Majchrzak, niżej notowani, często jej nie dostają. I to może budzić oburzenie - kończy Wolfke.

Arkadiusz Dudziak, dziennikarz WP SportoweFakty

Komentarze (70)
avatar
Ślimak Wyścigowy
30.11.2024
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
I ma rację , narkomana należy leczyć na odwyku zamkniętym ! 
avatar
Andrzej Łukowski
29.11.2024
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Money, money, money.... 
avatar
Roman Łukaszczuk
29.11.2024
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Tak się zastanawiam czy zmiana trenera Igi nie miała wątku lekowego. 
avatar
RomanS
29.11.2024
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Jestem pewien ,że Putin już odznaczył swoich bohaterów....i na tym się nie skończy. 
avatar
Beata Beatrycze
29.11.2024
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz