W tym sezonie Hubert Hurkacz stanął przed kolejną szansą awansu do trzeciej rundy wielkoszlemowego US Open, co nie udało mu się jeszcze nigdy. Po przeciwnej stronie siatki stanął Australijczyk Jordan Thompson.
Tenisista, który zajmuje 32. miejsce w światowym rankingu ATP, okazał się lepszy od Polaka. Potrzebował trzech setów, by zamknąć ten pojedynek i cieszyć się z awansu do kolejnej fazy zmagań w Nowym Jorku.
- Nie zagrałem dobrego spotkania. Cóż, Jordan zagrał lepiej ode mnie, szczególnie w ważnych momentach i wygrał ten mecz - podsumował ten pojedynek nasz tenisista w rozmowie z Eurosportem.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: pogromca Błachowicza złapał oponę. Kilkanaście sekund i po sprawie!
Wrocławianinowi zwrócono jednak uwagę na to, że premierowa odsłona szła po jego myśli. W końcu prowadził 5:2 i serwował na zwycięstwo w secie, ale ostatecznie stracił całą przewagę i przegrał po tie-breaku 6:7(2). W kolejnych partiach Australijczyk zwyciężał 6:1, 7:5.
- Serwowałem na pierwszego seta, on zagrał kilka dobrych piłek. Nie wykończyłem piłek na siatce, zagrał świetną mijankę i uciekały te punkty. Trochę zabrakło wykończenia, jeszcze też precyzji w atakach, lepszego serwisu, więc nie do końca wszystko funkcjonowało. On grał solidny tenis, a ja za słaby - tłumaczył sytuację z pierwszej partii Hurkacz.
Polak nie odpowiedział konkretnie na kolejne pytanie, dotyczące zniknięcia pewności siebie po niewykorzystanej okazji na zamknięcie premierowej odsłony. - Starałem się, po pierwszym secie poszedłem do łazienki, chciałem przemyśleć co innego zrobić, co lepiej robić na korcie. Te zmiany nie wyszły dobrze, więc wiedziałem, że muszę wrócić do agresywnej gry, przejmować inicjatywę i czasami przez pośpiech robiłem za dużo błędów. To nie było wystarczająco dobre - podsumował na koniec nasz tenisista, który może stracić 7. miejsce w światowym rankingu ATP.
Przeczytaj także:
Przeklęta druga runda dla Huberta Hurkacza