Burza po zwycięstwie Sabalenki. Prześwietlili zarobki Białorusinki

PAP / Marcin Cholewiński  / Na zdjęciu: Aryna Sabalenka
PAP / Marcin Cholewiński / Na zdjęciu: Aryna Sabalenka

Aryna Sabalenka i Jannik Sinner wygrali turnieje singlowe w Cincinnati. Nie otrzymali jednak takich samych nagród za zwycięstwa, co w tenisowym świecie wzbudza niemałe kontrowersje.

Ostatni tydzień w tenisowym tourze stał pod znakiem zawodów w Cincinnati. Był to ostatni sprawdzian formy przed wielkoszlemowym US Open. Turniej ATP Cincinnati wygrał Jannik Sinner, a WTA Cincinnati najlepsza była Aryna Sabalenka, która w drodze do finału wyeliminowała m.in. Igę Świątek.

Oboje oprócz pucharów otrzymali nagrody finansowe. Włoch dostał dokładnie 1 049 460 dolarów, a Białorusinka zainkasowała "tylko" 523 485 dolarów, czyli mniej niż połowę tego, co zarobił Sinner. Ten temat wzbudził wielkie kontrowersje.

Wszak oboje musieli rozegrać po sześć meczów w drodze do zwycięstwa w turnieju. Temat ekonomicznej przepaści między turniejami męskimi i kobiecymi wywołuje wiele kontrowersji i dzieli władze ATP i WTA. W przeszłości głos na ten temat zabrała m.in. Iga Świątek.

ZOBACZ WIDEO: Tłumy na Okęciu. Tak przywitano srebrnych medalistów olimpijskich

Zawodniczki sprzeciwiają się bowiem temu, że zarabiają dużo mniej niż mężczyźni. Tenisowe władze tłumaczą to tym, że męski tenis jest znacznie bardziej popularniejszy wśród kibiców.

Wiadomo już, że w wielkoszlemowym US Open przygotowano takie same nagrody dla kobiet i mężczyzn. Pula nagród wyniesie aż 75 mln dolarów, co stanowi wzrost o 15 procent względem poprzedniego roku.

Wielkoszlemowi mistrzowie dostaną 3,6 mln dolarów, co oznacza podwyżkę o 20 proc. w porównaniu do zeszłego roku. Z kolei zawodnicy, którzy odpadną w pierwszej rundzie będą mogli liczyć na nagrodę w wysokości 100 tys. dolarów.

Czytaj także:
Grad goli w Grodzisku Wielkopolskim. Pierwsze zwycięstwo ŁKS-u Łódź
Kabaret w I lidze. Pokłócili się o rzut karny

Źródło artykułu: WP SportoweFakty