Tonuje nastroje przed polskim finałem. "Nie ma co nadmuchiwać balonik"

Zdjęcie okładkowe artykułu: Materiały prasowe / PZT/Monika Piecha / Na zdjęciu: Magdalena Fręch i Magda Linette
Materiały prasowe / PZT/Monika Piecha / Na zdjęciu: Magdalena Fręch i Magda Linette
zdjęcie autora artykułu

- Magdy napisały historię, jednak nie ma co nadmuchiwać balonik, że mają szanse na medal w Paryżu. To byłaby wówczas ogromna sensacja - mówi Tomasz Wolfke w rozmowie z WP SportoweFakty. W finale turnieju w Pradze zmierzą się dwie polskie tenisistki.

W turnieju rangi WTA 250 w czeskiej Pradze udział wzięły dwie polskie tenisistki - Magda Linette oraz Magdalena Fręch. Mało kto spodziewał się, że w tej imprezie uda im się napisać historię.

Zarówno zawodniczka z Łodzi, jak i z Poznania dotarła do finału. To zatem oznacza, że po raz pierwszy o tytuł w turnieju rangi WTA powalczą dwie tenisistki z naszego kraju. Ekscytację wynikiem tonuje jednak Tomasz Wolfke.

- Trzeba pamiętać, że ta obsada w Pradze nie była rewelacyjna. Oczywiście sukces jest, w przypadku Fręch życiowy, bo już półfinał był jej najlepszym wynikiem w karierze, finał tak samo - podkreśla w rozmowie z WP SportoweFakty.

ZOBACZ WIDEO: "Pod siatką". Zawodnicy i zawodniczki już po ślubowaniu. Humory dopisywały

Komentator tenisa w Eurosporcie podkreśla jednak, że mimo to wynik i tak odbije się szerokim echem w tenisowym świecie. - To pierwszy w historii pojedynek o tytuł dwóch Polek. To wielkie wydarzenie w historii naszego tenisa w kontekście historycznym i statystycznym, którego nie było nigdy i to fakt - przyznaje.

Linette i Fręch zdecydowały się na start w Pradze tuż przed rozpoczęciem igrzysk olimpijskich 2024. W Paryżu nasze tenisistki będą miały jednak ciężko z wywalczeniem medalu.

- Magdy napisały historię, jednak nie ma co nadmuchiwać balonik, że mają szanse na medal w Paryżu. To byłaby wówczas ogromna sensacja, nie można mówić, iż nie ma szans praktycznych, bo w sporcie wszystko jest możliwe - zaznacza Wolfke.

Jednak jego zdaniem możemy jedynie spodziewać się miejsca na podium ze strony najlepszej polskiej tenisistki, czyli Igi Świątek. I nie ma się co dziwić, bowiem już w pierwszej rundzie Linette i Fręch trafiły na wyżej notowane rywalki - odpowiednio Rosjankę Mirrę Andriejewę i Bułgarkę Wiktorię Tomową.

- Jak Iga Świątek ma 99 procent szans na medal, to one mają 1 procent, patrząc na zimną kalkulację. Jakbyśmy się kierowali sercem, to bardzo byśmy chcieli, by był więcej niż jeden krążek, ale jest to bardzo mało realne. Jednak przed turniejem w Pradze nikt by nie powiedział, że dojdzie do polskiego finału, a to się wydarzyło - podsumowuje nasz rozmówca.

Mateusz Kmiecik, dziennikarz WP SportoweFakty

Źródło artykułu: WP SportoweFakty