Raptem pięć dni temu Iga Świątek zmiotła z kortu Marię Sakkari i pewnie przypieczętowała triumf w Indian Wells. W zawodowym tenisie niekiedy nie ma czasu na odpoczynek. Liderka rankingu WTA rozpoczyna bój w Miami i spróbuje pomścić Magdalenę Fręch, która w środę poniosła porażkę z Camilą Giorgi (4:6, 2:6). Włoszka wygrała w zawodowej karierze dziewięć turniejów (cztery WTA i pięć ITF). W 2018 roku roku plasowała się na 26. pozycji w światowej hierarchii (obecnie na 108. miejscu w rankingu).
- Zawsze studziłem nastroje. Niektórzy przedwcześnie szykowali się na polski pojedynek. Nie jest łatwo utrzymać się na szczycie. Obie Magdy miały swój moment i absolutnie nie zamierzam im ujmować, bo osiągnęły wiele. Z drugiej strony rozpływanie się nad nimi to przejaw zachowania skrajnie nieobiektywnego. Zachwyty przyszły przedwcześnie. To nie ten poziom, by wejść na wysokie obroty i z nich nie zejść przez dłuższy czas. Stabilizacja nie pojawia się za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Fręch boleśnie przekonała się o tym na własnej skórze i wcale nie jestem zdziwiony - mówi komentator Eurosportu Karol Stopa.
Martwi go jedno. "Iga z tego słynie"
Choć korty, na których grają zawodniczki zarówno w Indian Wells, jak i Miami są twarde, różnią się od siebie. To wywołuje pewne obawy naszego rozmówcy.
- Nie jest prostą sprawą, by dopasować się do nawierzchni. Piłka będzie latała szybciej niż w Indian Wells. Świątek na pewno przyzwyczaiła się do warunków panujących w poprzednim turnieju. Teraz musi jak najszybciej się przestawić, co wcale nie będzie proste. Według mnie to największe wyzwanie dla Polki, która jest świetnie przygotowana biorąc pod uwagę kryteria fizyczności. Iga już kiedyś wygrywała dwa amerykańskie turnieje z rzędu, o których rozmawiamy (w 2022 roku - przyp. red.). Dlatego wiemy, że ją na to stać - zaznacza Stopa.
ZOBACZ WIDEO: Istna komedia! Zobaczcie wywiad z Jakubem Wikłaczem po gali KSW
Niezwykle ważne, by Świątek od początku spotkania narzuciła rywalce swój styl gry. - W przeszłości wiele razy, gdy coś nie szło po jej myśli pojawiały się nerwy. Iga z tego słynie. W takich sytuacjach nierzadko zaczyna podejmować gorsze decyzje, popełniać więcej błędów. W poprzednim turnieju z Karoliną Woźniacką zaczęła od trzech break pointów. Nie wykorzystała żadnego. Zaczęła panikować. Doświadczona rywalka na to czekała. Trener Tomek Wiktorowski musiał trochę pokrzyczeć, ostatecznie skończyło się happy endem, ale gdyby nie kontuzja Karoliny i sprzyjające okoliczności, mogło być różnie - zauważa komentator Eurosportu.
Wzbudza respekt
Jeśli Świątek upora się z Giorgi w kolejnej rundzie spotka się ze zwyciężczynią pojedynku Lindy Noskovej z Marią Timofiejewą. Polka w przeszłości dwukrotnie stawała naprzeciwko Włoszki. W 2019 roku przegrała 0:2, a dwa lata później zwyciężyła bez straty seta.
- Fakty są takie, że Iga nie powinna bać się nikogo. Odwrotnie. Jest liderką rankingu, co teoretycznie sprawia, iż przed każdym pojedynkiem staje się faworytką. Nie sugerowałbym się także drabinką. Kobiecy tenis jest nieprzewidywalny. W Indian Wells miało być fatalne losowanie, tymczasem seria niespodzianek wszystko zmieniła. Nie można oglądać się za siebie. Trudno mi powiedzieć, która połówka jest trudniejsza. Trzeba robić swoje - podsumowuje Karol Stopa.
Mecz Świątek z Giorgi rozpocznie się w nocy z piątku na sobotę, nie przed północą. Relacja LIVE w serwisie WP SportoweFakty.
Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty
Zobacz także:
- Znamy powód trudnej decyzji Krejcikovej
- Jasna deklaracja Świątek