Iga Świątek niespodziewanie przegrała z 17-letnią Mirrą Andriejewą z Rosji (3:6, 3:6 - więcej TUTAJ) w ćwierćfinale turnieju WTA 1000 w Dubaju.
Polsko-rosyjski pojedynek na korcie wzbudził kontrowersje z powodu sytuacji, w której Andriejewa dotknęła siatki i nie przyznała się do popełnienia błędu (powinno to skutkować utratą punktu), co zauważyli m.in. komentatorzy telewizji Canal+ Sport. Nie wpłynęło to jednak na wynik końcowy.
ZOBACZ WIDEO: Artur Siódmiak przyszedł do poprawczaka. Straszne, jak zareagował jeden z chłopców
Gabriela Załoga, była sędzia międzynarodowa, w rozmowie z portalem Sport.pl podkreśliła, że to sędzia powinien zauważyć błąd, a nie rosyjska zawodniczka.
Ekspertka dodała, że tenisistki są różnie traktowane w podobnych sytuacjach.
- To zabawne, że ciągle różnie traktujemy zawodniczki: jak Iga się nie przyznaje do podwójnego odbicia (w ćwierćfinale Australian Open 2025 z Emmą Navarro - przyp. red.), to mówimy: "Mogła nie widzieć, to emocje, to decyzja sędziego", natomiast jak chodzi o przeciwniczkę, to mówimy: "Skandal, nie przyznała się, to nie fair" - oceniła dla Sport.pl.
Załoga zaznaczyła, że rolą zawodniczki jest grać, a sędziego - sędziować. - To sędzia nie widział sytuacji. I nie prowadziłabym narracji czy ona (Andriejewa - przyp. red.) powinna była się przyznać, czy nie - podsumowała sędzia międzynarodowa.