Anna Kalinska w drodze do półfinału wyeliminowała Jelenę Ostapenko i Coco Gauff. Mimo to Iga Świątek była faworytką piątkowego meczu.
Początkowo prowadziła 4:2, ale później do głosu zaczęła dochodzić Rosjanka. Liderka rankingu obroniła dwie piłki meczowe i wydawało się, że może wrócić do gry. Ostatecznie przegrała jednak 4:6, 4:6.
- Jestem niezadowolona - przyznała Świątek podczas konferencji prasowej. - Nie grałam swojego tenisa, a chciałam wygrać. Ostatnie dwa tygodnie były bardzo intensywne, ale to nie jest teraz ważne - dodała.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: nie robiła tego od ponad dwóch lat. W końcu się przełamała!
- Czułam, że nie mam dość siły, by dać z siebie więcej. Czułam przez to, że mam mało kontroli. Zwykle gdy powiem sobie, co robić, to mogę to zrobić. Podczas meczu byłam zmęczona - wyjaśniła.
Świątek podkreśliła, że dzień po dniu czuła się w Dubaju coraz słabiej. Nie mówiła jednak o tym głośno. Uznała, że nie jest to potrzebne oraz że musi takie sytuacje akceptować.
- Czasem czołówka ma gorsze dni. Jesteśmy zmęczone, a dziewczyny z niższych miejsc mają mniej do stracenia. Grają więc bez ryzyka i wygrywają (...) To w końcu sport i czasem underdog wygrywa - skomentowała Polka.
Liderka rankingu kilka najbliższych dni spędzi w domu. W połowie przyszłego tygodnia natomiast uda się do Kalifornii, gdzie zagra w turnieju Indian Wells.
Czytaj także:
- "Nie jest maszyną". Od razu stanął w obronie Igi Świątek
- Media komentują sensację z udziałem Świątek