6:1, 6:1 - w takim stosunku Iga Świątek rozprawiła się z Soraną Cirsteą w swoim pierwszym występie od czasu nieudanego dla siebie Australian Open 2024.
Triumf w II rundzie z Rumunką (w pierwszej Polka miała wolny los) oznacza dla naszej tenisistki tyle, że to jej 10. z rzędu triumf podczas turniejów WTA rozgrywanych w katarskiej Dosze, gdzie wygrywała dwie ostatnie edycje.
W trakcie pierwszego seta - od stanu 3:1 do jego końca - na obie zawodniczki czekała jednak mała niespodzianka, o ile tak można nazwać "występ" paralotniarzy. Ci zrobili niezły hałas.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kopnął spod własnej bramki. Zdobył wymarzonego gola
- Zobaczyliśmy, że jakaś parada paralotniarzy odbywa się nad kortem. To ich silniki. Słychać ich doskonale. Mam wrażenie, że przekombinowali organizatorzy. Owszem, fajnie, ale nie dla tenisistek - przyznał na wizji komentator Canal+ Sport Żelisław Żyżyński, który jest obecny w Katarze.
Zdziwione nie były jedynie zawodniczki, ale i sędzina Marija Cicak, która kręciła głową z niedowierzaniem. - Nie, nie, nie teraz. Marija Cicak też zszokowana - kontynuował Żyżyński.
- Ciężko skupić się na grze. Na meczu Magdy Linette widziałem ludzi w dresach z napisem "Czeski zespół paralotniarski", więc mam podejrzenie graniczące z pewnością, że ci ludzie są związani z turniejem. Jutro to pewnie będzie reklamowane jako fantastyczna parada - zakończył wątek.
"Paralotniarze nad kortem głównym w Dosze. Tenisistki patrzą w niebo, sędzia na stołku zaskoczona" - napisał z kolei w mediach społecznościowych Dominik Senkowski ze sport.pl, który dodał zdjęcie "bohaterów".
Na szczęście gdy zawodniczki wróciły do gry na drugi set, paralotniarze odlecieli, a spotkanie do końca rozgrywane było już w - nazwijmy to - właściwych warunkach.
Zobacz także:
Demolka w I secie. Mecz Linette zakończony po drugiej partii
Pokonała Fręch i napisała historię. Wielki wyczyn Azarenki