2024 rok przyniósł dwie głośne sprawy związane ze złamaniem przepisów antydopingowych. W organizmie Igi Świątek wykryto trimetazydynę, która znalazła się w zanieczyszczonej melatoninie, czyli środku, który jest stosowany przy zaburzeniach snu. Po złożeniu wyjaśnień polska tenisistka otrzymała miesięczne zawieszenie, która dobiegło końca na początku grudnia.
Natomiast w organizmie Jannika Sinnera znaleziono clostebol. Jak przekazano w zeznaniach, Giacomo Naldi, fizjoterapeuta włoskiego tenisisty, użył sprayu z tym środkiem, co doprowadziło do nieświadomego skażenia. Lider rankingu ATP został ukarany trzymiesięczną dyskwalifikacją w wyniku interwencji Światowej Agencji Antydopingowej (WADA). Jego zawieszenie potrwa do początku maja.
ZOBACZ WIDEO: Artur Siódmiak przyszedł do poprawczaka. Straszne, jak zareagował jeden z chłopców
Choć udowodniono, że zakazane substancje znalazły się w organizmie Świątek i Sinner w sposób nieświadomy, a ich celem nie było oszukiwanie, oboje stali się twarzami afer dopingowych. W środowisku tenisowym pojawiły negatywne reakcje co do transparentności działań agencji antydopingowych. Niektórzy tenisiści, w tym Nick Kygios, stwierdzili, że są równi i równiejsi.
Sport.pl skomentował się dwoma włoskimi dziennikarzami. Ci uznają, że zarówno Włoch, jak i Polka zostali potraktowani surowo. Ich zdaniem Sinner nie powinien być zawieszony, bo dowody naukowe wykazały brak intencji dopingu. Co różni oba przypadki?
Marco Mazzoni z livetennis.it podkreślił, w rozmowie z polskim portalem, że tenisiści nie są ekspertami z chemii i nie są odpowiednio wyposażeni, aby badać poszczególne produkty, jakie przyjmują. Głównym celem graczy powinno być przede wszystkim skupienie się na grze.
- Iga przyjmowała melatoninę dobrowolnie i miała pecha, bo jej produkt był zanieczyszczony. Sinner przyjął clostebol pośrednio. Przypadek Igi jest również zły i moim zdaniem, po ustaleniu, że jej melatonina była zanieczyszczona, nie zasłużyła nawet na minutę zawieszenia - stwierdził Mazzoni.
Nieco inaczej spojrzał na tę kwestię Luigi Ansaloni. Dziennikarz "La Gazzetta dello Sport" przyznał, że przypadki Świątek i Sinnera są różne.
- Iga nie miała jak tego uniknąć, a Jannik paradoksalnie miał. Tu wychodzi zaniedbanie polegające na tym, że nie kontrolował swojego teamu. Zgodnie z kodeksem, absurdalnym, bo absurdalnym, Jannik mógł go naruszyć, a Świątek nie - powiedział Ansaloni.
Świątek dopiero co zakończyła rywalizację na Bliskim Wschodzie i przygotowuje się do gry w prestiżowych zawodach w Indian Wells i Miami. Natomiast Sinner właśnie rozpoczął trzymiesięczny okres zawieszenia i powróci do touru podczas wiosennych turniejów na europejskiej mączce.
Czas w końcu zmienić ten system. Nie może być kary przed wyrokiem. I trzeba wprowadzić jakieś minima, bo teraz Czytaj całość