Brawo, Janek! Melbourne do samego końca biało-czerwone [OPINIA]

Getty Images / Phil Walter / Na zdjęciu: Su-Wei Hsieh i Jan Zieliński
Getty Images / Phil Walter / Na zdjęciu: Su-Wei Hsieh i Jan Zieliński

Do sześciu razy sztuka. Po pięciu finałach w Wielkim Szlemie w grze mieszanej z udziałem reprezentantów Polski - stało się! Jan Zieliński triumfował w Australian Open, choć przed startem tej imprezy mało kto się tego spodziewał.

Turnieje gry mieszanej odbywają się tylko podczas Wielkich Szlemów oraz takich rozgrywek jak United Cup czy Puchar Hopmana. W tej konkurencji walczy się też na igrzyskach olimpijskich. Do rankingu nie ma jednak za nią punktów.

Do tej pory czterech polskich tenisistów rywalizowało w finałach miksta: Jadwiga Jędrzejowska (Roland Garros 1947), Klaudia Jans-Ignacik (Roland Garros 2012), Marcin Matkowski (US Open 2012 i Roland Garros 2015) oraz Alicja Rosolska (US Open 2018). Żadne z nich nie sięgnęło jednak po trofeum. Pierwszym Polakiem, który tego dokonał został więc Jan Zieliński, który w Australian Open wystąpił w duecie z Su-Wei Hsieh.

Po znakomitym widowisku pokonali duet Desirae Krawczyk - Neal Skupski. Tak, było to spotkanie zdecydowanie godne finału, które było świetną przystawką przed półfinałami gry pojedynczej mężczyzn. Kibice, którzy zdecydowali się zarwać noc, mogli czuć się zadowoleni, w przypadku fanów z Polski - również z wyniku.

ZOBACZ WIDEO: Marek Furjan: Hurkacz jest gotowy, żeby wygrywać takie turnieje

Historia startu Zielińskiego i Hsieh w Australian Open była dość przypadkowa. Oboje nie mieli pary, ale chcieli wystartować w mikście. Ostatecznie polski tenisista zgłosił się do Tajwanki i tak połączyli siły. Temperament i charyzma Polaka z ogromnym doświadczeniem Hsieh okazały się idealną mieszanką, godną nie tylko finału, ale też końcowego zwycięstwa.

Oboje zresztą świetnie radzili sobie też w grze podwójnej. Zieliński został co prawda zastopowany w ćwierćfinale, ale jego partnerka w niedzielę zagra o tytuł w duecie z Elise Mertens.

Czy przed startem Australian Open można było spodziewać się takiego sukcesu Jana Zielińskiego? Chyba prędzej w grze podwójnej, przed rokiem bowiem zaliczył swój debiutancki finał w Wielkim Szlemie i pokazał z Hugo Nysem, że świetnie się czuje w Melbourne. Ostatecznie jednak w swoim piątym występie w karierze w grze mieszanej, nie tylko po raz pierwszy wygrał mecz, ale od razu zwyciężył w całym turnieju.

Kiedy wszystkie oczy zwrócone były na Igę Świątek i Huberta Hurkacza, polski deblista zwyciężał w kolejnych spotkaniach. Kiedy zarówno raszynianka, jak i wrocławianin odpadli z imprezy, on walczył w niej do końca i sprawił, że aż do finałów mieliśmy powody do radości.

Złośliwi mówią, że debel to inna konkurencja w tenisie ziemnym. Jest szybsza, bardziej dynamiczna, kombinacyjna i nie mniej wymagająca. Nie każdemu się to spodoba. Droga do wielkoszlemowego triumfu jest jednak tak samo trudna i dlatego Zielińskiemu należą się ogromne brawa. Spełnił swoje marzenie i przeszedł do historii. A to, jakim jest tenisistą na korcie sprawia, że możemy ze spokojem spoglądać w przyszłość, bo on nie powiedział ostatniego słowa.

Dominika Pawlik, dziennikarka WP SportoweFakty

Czytaj też: 
Piękne zagranie Jana Zielińskiego. Cała akcja robiła wrażenie [WIDEO]
Wielkie emocje w finale! Polak mistrzem Australian Open

Komentarze (8)
avatar
ciołek
2.02.2024
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
aaaa 
avatar
Krystyna BG
26.01.2024
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Może z nim Świątek powinna grać na olimpiadzie 
avatar
Zgryz
26.01.2024
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Raczej wygrana mało znaczącego duetu Tajwanki i Polaka. 
avatar
Nie daję na Owsiaka
26.01.2024
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Iga beznadziejna, więc tym większe brawa dla Zielińskiego! Okazuje się, że nie trzeba nawet trenować wspólnie, żeby wygrać tą konkurencję. 
avatar
Nagdob
26.01.2024
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
ja tu w finałach widzę trzy Polskie nazwiska