Przejmujące słowa Ukrainki po meczu z Sabalenką. "Wrócił z rosyjskiej niewoli"

Getty Images / Na zdjęciu: Łesia Curenko
Getty Images / Na zdjęciu: Łesia Curenko

Łesia Curenko, która nie podała ręki Arynie Sabalence po meczu w Australian Open, zamieściła przejmujący wpis w mediach społecznościowych. W nim ujawniła historię przyjaciela, wziętego do rosyjskiej niewoli.

Łesia Curenko nie miała szans w starciu z Aryną Sabalenką w 1/16 finału Australian Open. Ukrainka przegrała w dwóch setach, nie wygrywając nawet jednego gema. Głośniej niż o wyniku było jednak o zachowaniu tenisistki po po meczu.

24-latka najpierw podziękowała sędziemu, jednak nie zdecydowała się podać ręki Białorusince (WIĘCEJ TUTAJ). Powód? Ma to związek z napaścią Rosji na Ukrainę i zachowaniem Sabalenki, która nigdy nie potępiła rosyjskiej agresji, za którą opowiedział się także jej kraj.

Przypomnijmy, że Sabalenka była zalewana pytaniami w tym temacie, aż podczas ubiegłorocznego Wimbledonu zrezygnowała z przychodzenia na konferencje prasowe. - Rosyjscy i białoruscy sportowcy nie popierają wojny. Nikt jej nie chce, nikt normalny tego nie popiera - ucinała była liderka rankingu.

Po porażce z Białorusinką Curenko postanowiła zamieścić długi wpis w mediach społecznościowych, w którym wyjaśniła powody swojego zachowania wobec rywalki.

ZOBACZ WIDEO: Rzadki widok. Messi wszedł do sklepu i się zaczęło

Ze słów Ukrainki można wnioskować, że po meczu z Sabalenką otrzymała wiele negatywnych wiadomości na swój temat. "Prawdziwe życie nie odbywa się na tenisowym korcie" - zatytułowała post Curenko, w którym ujawniła historię swojego przyjaciela.

"Zauważyłam, że moja wczorajsza porażka ucieszyła wielu ludzi. Dlatego mój nowy post jest dla was. Proszę, nie krępujcie się pisać i mówić na mój temat czegokolwiek. Mam nadzieję, że dzięki temu będziecie szczęśliwsi chwilę dłużej. Ale wiecie - o północy w sylwestra mój przyjaciel wrócił z rosyjskiej niewoli po półtora roku. Stracił 55 kilogramów wagi, ma infekcję nóg, ale najważniejsze, że żyje. To prawdziwe szczęście. Więc mam nadzieję, że wy też będziecie mieć prawdziwe powody do szczęścia, nie z powodu porażki zwykłej tenisistki, której nigdy w swoim życiu nie poznaliście" - napisała.

- Cóż, taka sytuacja ma miejsce od dłuższego czasu. Rozumiem i szanuję stanowisko wszystkie. Zachowała się bardzo grzecznie. Powiedziała: "Świetna gra". Nie podała mi ręki, ale traktowała mnie z szacunkiem i doceniam to - skomentowała zachowanie Curenko Aryna Sabalenka.

Oficjalnie. Transfer reprezentanta Polski stał się faktem
Hubert Hurkacz gra dalej w Australian Open!

Źródło artykułu: WP SportoweFakty