Rok 2024 Magdalena Fręch rozpoczęła jako 70. tenisistka światowego rankingu WTA. I postanowiła przyjąć ofertę realizacji sylwestra 2024, gdzie odbywała się najbliższa impreza. Tymczasem Polka postawiła na Nową Zelandię.
Pierwszy turniej po powrocie na kort nasza tenisistka będzie chciała szybko zapomnieć. Przegrała bowiem pierwszy bezpośredni pojedynek z Czeszką Marie Bouzkovą 0:6, 6:3, 4:6.
Aż trudno podsumować to, co wydarzyło się w premierowej odsłonie. Był to najprawdopodobniej jeden z najgorszych setów w całej karierze Polki, od której biła kompletna bezradność na zagrania swojej przeciwniczki. W trzecim gemie ze stanu 0:40 doprowadziła nawet do równowaga, ale dwa kolejne punkty padły łupem Bouzkovej.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Nie mogła sobie tego odmówić. Miss Euro zrobiła show na plaży
Podobna sytuacja miała miejsce w piątym gemie, kiedy to Fręch obroniła dwie okazje do przełamania, ale i tak straciła serwis. Z kolei, gdy serwowała rywalka, nasza tenisistka zdobyła zaledwie... dwa punkty.
Mimo że II partia nie przypominała pierwszej, bo już na start premierowego gema w tym meczu wygrała Fręch za sprawą utrzymania podania. W końcu jednak ta sztuka jej się nie udało i wówczas na prowadzeniu była Czeszka (3:2).
Jednak od tego momentu na wyższy poziom wskoczyła 70. rakieta świata. Najpierw momentalnie odrobiła stratę, a później poszła za ciosem. Łącznie ze stanu 2:3 wygrała komplet gemów i tym samym triumfowała 6:3. W kluczowym momencie przełamała nawet swoją przeciwniczkę do 0.
Pojawiła się nadzieja, że rozpędzona Fręch będzie grać tak samo dalej. I mogła na starcie przełamać, ale jej rywalka wyszła z opresji. Bouzkova w odwecie również nie wykorzystała czterech break pointów, ale poprawiła się w czwartym gemie.
Gdy sklasyfikowana na 36. miejscu zawodniczka serwowała na zwycięstwo w tym spotkaniu, to za wygraną nie dała Polka. To ona spisała się lepiej i jeszcze odrobiła stratę. Przy stanie 4:5 stanęła przed szansą na wyrównanie stanu pojedynku.
Ostatecznie jednak Fręch zmarnowała najlepszą możliwą okazję. Nie utrzymała podania w kluczowym momencie, bo Bouzkova zapewniła sobie piłkę meczową, którą wykorzystała w kolejnej akcji.
Marie Bouzkova - Magdalena Fręch 6:0, 3:6, 6:4