Iga Świątek w drugiej rundzie US Open zmierzy się z Darią Saville (kiedyś Gawriłową). Rosjanka z australijskim paszportem w poprzednim spotkaniu wyeliminowała młodziutką Clervie Ngounoue, zwyciężczynię juniorskiego Wimbledonu.
Teraz czeka ją znacznie trudniejsze zadanie. Liderka rankingu WTA przywitała się z Nowym Jorkiem w najlepszy możliwy sposób, roznosząc w pył Rebeccę Peterson. Chyba nikt na świecie nie wyobraża sobie, by broniąca tytułu Polka mogła odpaść z rywalizacji już w drugiej rundzie.
- Spotkanie wcale nie musi być spacerkiem, dlatego nie popadałbym w hurraoptymizm. Początki bywają trudne, zwłaszcza turniejów wielkoszlemowych. Może być różnie. Oczywiście, jeśli Iga zagra na swoim poziomie, spodziewamy się łatwego zwycięstwa. Przestrzegam jednak przed wyrokowaniem. Wejście w turniej bywa stresujące i zawsze wiąże się z dodatkowym obciążeniem, niezależnie do tego, czy mówimy o faworytce, czy też zawodniczce niżej notowanej - mówi Paweł Ostrowski, były trener m.in. Marty Domachowskiej, w rozmowie z WP SportoweFakty.
Rywalka potrzebuje cudu?
Świątek uporała się z Peterson w mniej niż godzinę. Szwedka nie miała wówczas żadnych argumentów, jednak nie powiedziane, że teraz kibiców czeka powtórka z rozrywki.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Sabalenka wystartowała. "Szczególne miejsce w moim sercu"
- Czasami zdarzają się wpadki. Nie wyobrażam sobie, żeby Iga mogła odpaść z turnieju, ale nawet nie wykluczam porażki w jednym secie. Argumenty sportowe są po stronie naszej reprezentantki, natomiast nie powiedziane, że przebieg meczu drugiej rundy będzie taki sam, jak pierwszej. Najważniejsze, żeby wygrać spotkanie. Nie mam wątpliwości, że Iga przejdzie dalej - mówi Ostrowski.
"Nie do końca rozumiem, skąd to się wzięło"
Na korcie w okolicach północy ma się pojawić także Magda Linette, która zmierzy się z 28-letnią Jennifer Brady. Do tej pory obie tenisistki grały ze sobą czterokrotnie. Polka wygrała raptem raz. Reprezentantka gospodarzy jest zdecydowaną faworytką bukmacherów.
- Nie do końca wiem, skąd wzięły się takie przewidywania i za bardzo mnie nie przekonują. Magda dobrze zaprezentowała się w pierwszej rundzie. Zachowuje w tej chwili tendencję zwyżkową. Na pewno ma sporą szansę na awans do następnego etapu. Przestrzegam przed jedną rzeczą. Amerykanki na własnym terenie zawsze są mocne i niebezpieczne. Trenują na twardej nawierzchni, ściany im pomagają. Trzeba się nastawić na walkę psychologiczną - zauważa
Trudno było trafić gorzej. Powalczy o sprawienie sensacji
Najtrudniejsze zadanie czeka Magdalenę Fręch. Polkę czeka pojedynek Karoliną Muchovą. Czeszka ostatnimi czasy gra, jak z nut. Między innymi awansowała do finału turnieju w Cincinnati.
- Liczymy na walkę. Każdy gem, w którym Magda podejmie rękawice będzie wielkim sukcesem i kolejnym doświadczeniem. Tym bardziej, że już coś osiągnęła. Wprawdzie powoli, ale pnie się do przodu. Losowanie nie okazało się łaskawe, ale myślę, że stać ją na to, aby napsuć krwi Muchowej. O końcowy sukces będzie niezwykle trudno - mówi były trener.
Polka powalczy o to, żeby zaskoczyć cały świat albo przynajmniej godnie pożegnać się z US Open. - Jeśli sprawi problemy Muchovej, już będzie miała powody do zadowolenia. W końcu w pierwszej rundzie sprawiła niespodziankę, eliminując Emmę Navarro. W ostatecznym rozrachunku ten turniej może być dla Magdy bardzo udany. Zresztą rozpatrując jej szansę na zwycięstwo, te na pewno są większe niż Darii Saville w konfrontacji z Igą Świątek - podkreślił nasz rozmówca.
Zapytaliśmy naszego rozmówcę o to, ile Polek awansuje do kolejnej rundy. - Odpowiem patriotycznie. Na pewno dwie, a chcemy trzy. Wszystko jest możliwe - z rozbrajającą szczerością, bez chwili zawahania odparł Paweł Ostrowski.
Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty
Zobacz także:
- Odniósł się do błędów Świątek. "Nie było żadnych wątpliwości"
- Świątek ma nad czym pracować. "Istnieje większe prawdopodobieństwo, że nie wygra US Open"