Gra Igi Świątek jest daleka od perfekcji, ale wciąż należy określić ją, jako co najmniej solidną. Polka sama przyznała, że odczuwa trudy sezonu. Nie przeszkodziło to jej zarówno w Cincinnati, jak i Montrealu awansować do półfinału. W nich po zaciętych bojach ostatecznie przegrywała. W Kanadzie z Jessicą Pegulą, zaś w Stanach Zjednoczonych z Coco Gauff.
Liderka rankingu WTA popełnia w ostatnim czasie dużą liczbę niewymuszonych błędów. Eksperci nie mają wątpliwości, że raszyniankę stać na więcej. Czy Świątek przeżywa kryzys formy, który może niepokoić przed inauguracją US Open?
- Na pewno możemy się spodziewać, że Iga nie odpadnie w pierwszym tygodniu. To byłaby wielka sensacja. Jest wciąż najlepszą tenisistką świata. Grono rywalek, z którymi może przegrać, absolutnie nie jest szerokie. Nie wyobrażam sobie, żeby Iga miała odpaść z tenisistką nierozstawioną albo rozstawioną na przykład z numerem dwudziestym. Polka na pewno powalczy o tytuł, choć jej szanse na sukces są mniejsze niż przed Roland Garros, ale większe niż przed Wimbledonem - mówi Tomasz Wolfke, ceniony komentator w rozmowie z WP SportoweFakty.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Sabalenka wystartowała. "Szczególne miejsce w moim sercu"
Nadal jest świetna, ale kilka rzeczy w jej grze go martwi
Autor wielu książek podkreśla, że nazywając grę Świątek nie najlepszą, zawsze należy dodać tego zwrot "jak na nią". - Przyzwyczaiła nas do niebotycznej formy i serii pokroju tej ubiegłorocznej, gdy wygrała 37 spotkań z rzędu. Wtedy w pełni dominowała nad resztą, ale było wiadomo, że to nie potrwa wiecznie. Cały czas utrzymuje niesamowicie wysoki procent zwycięstw. Iga w dotychczasowej karierze wygrała ponad 80 proc. meczów w WTA Tour. Ostatnią tenisistką z takimi osiągnięciami była Serena Williams i też nie na przekroju całej kariery. Wcześniej Steffi Graf. Iga ma dopiero 22 lata i 4 sezony za sobą w poważnym tenisie - podkreśla dziennikarz.
- Takie liczby, jak na wiek, robią ogromne wrażenie. W tym sezonie i tak jest najregularniejsza ze wszystkich tenisistek. Bodaj raz odpadła przed ćwierćfinałem. Z całą pewnością natomiast nie gra tak dobrze, jak w zeszłym roku. Widać pewne niedostatki w jej grze, o których rozmawialiśmy wcześniej. W tej materii nic się nie zmieniło. Martwi mnie przede wszystkim brak umiejętności odgrywania martwych piłek z końca kortu. Nie wiem, czy Polka tego nie potrafi, ale nie decyduje się na smecze. Najczęściej puszcza ją w kozioł, obiega i odbija swoim ulubionym forhendem. To wygląda dość nieporadnie - dodaje.
"Jej gra czasami się rozsypuje"
Ekspert kontynuuje. - Bywają momenty, że jej gra się rozsypuje. Niewiele elementów, które były do poprawy, zostało poprawionych. Sporo jest meczów, w których Iga ma przewagę i nie potrafi poprowadzić jej do końca, a tym samym nie zamyka spotkań. Rok temu takie sytuacje nie zdarzały jej się wcale. Na pewno ten sezon jest gorszy niż w tym roku. W ubiegłym roku jednak przed US Open także nie było kolorowo. Chyba nawet gorzej niż teraz, wtedy Polka potrafiła odpadać z turniejów nawet szybciej. Na przykład z Beatriz Haddad Maią w Toronto poległa już w trzeciej rundzie - zauważa Wolfke.
Na co Świątek powinna szczególnie zwracać uwagę? - Należy poprawić grę z piłek znad głowy, skuteczność pod siatką i dopracować umiejętność radzenia sobie z piłkami sytuacyjnymi. Sam serwis Igi Świątek jest dobry albo i nawet bardzo dobry. Są w tym elemencie minimalne rezerwy, ale trudno się czepiać. Po raz kolejny podkreślę, także nie pierwszy raz w rozmowie z panem. Nie rozumiem, czemu Polka nie gra spotkań deblowych. To byłoby receptą na jej wszystkie problemy - odpowiada komentator.
Konkurencja jest większa
Kibice przed każdym turniejem nakładają ogromną presję na Igę Świątek. Niezależnie od rangi wydarzenia, oczekują, że liderka rankingu WTA dojdzie do finału, a potem rozstrzygnie go na swoją korzyść. Czy tym razem może być podobnie?
- Wiadomo, że Polka na nawierzchni twardej nie jest taka dominatorką, jak na kortach ziemnych. Trudniej wygrać jej US Open, czy Australian Open niż Roland Garros. Wiele zależy od dyspozycji dnia, formy przeciwniczek. Także od tego, czy nie wyskoczy jakiś przysłowiowy diabeł z pudełka, pokroju Markety Vondrousovowej na Wimbledonie. Moim zdaniem dla tenisa kobiecego to dobrze, że Polka nie jest dominatorką i nie ma jednej tenisistki, która wygrywa wszystko. Oczywiście absolutnie nie twierdzę, że to dobrze dla naszego kraju, nie chcę być źle zrozumiany. Niemniej, tak jest na pewno ciekawiej - zauważa Wolfke.
Nie ma miejsca na kalkulacje
Jeśli Świątek chce pozostać na szczycie klasyfikacji najlepszych tenisistek świata, musi zajść rundę dalej niż Aryna Sabalenka. Białorusinka wprawdzie traci ponad 1200 punktów do naszej reprezentantki, natomiast Polka broni tytułu i może stracić wiele "oczek". Jeśli obie tenisistki odpadną na tym samym etapie turnieju, rywalka zza wschodniej granicy przeskoczy raszyniankę o 11 punktów.
- W tych okolicznościach przewaga jest wręcz mikroskopijna. Walka o liderowanie w światowym rankingu pomiędzy Igą, a Sabalenką nie jest zamknięta. US Open prawdopodobnie rozstrzygnie, która tenisistka będzie liderką. Polka już nie dominuje nad rywalkami tak, jak w zeszłym roku, gdy miała dwa razy więcej punktów w klasyfikacji generalnej niż druga tenisistka rankingu. To tylko działa na plus, biorąc pod uwagę emocje. W tym i nasze. Dzięki temu śledzimy rywalizację z większą ekscytacją. Choć podkreślę raz jeszcze, że Sabalenka nie powinna być dopuszczona do rywalizacji, o czym z panem rozmawiałem (więcej -> TUTAJ) - zaznacza autor wielu książek o tematyce sportowej.
Nasz rozmówca nie wyklucza, że Polka okaże się najlepsza na kortach w Nowym Jorku. Pieniędzy jednak na taki scenariusz raczej, by nie postawił.
- Pożegnanie się z US Open w ćwierćfinale wzbudziłoby duży niedosyt. Jakbym musiał postawić określone środki, żeby nie stracić za dużo, wskazałbym, że dojdzie co najmniej do półfinału. Biorąc pod uwagę okoliczności, to byłby świetny wynik. Wprawdzie Polka jest w stanie nawet wygrać cały turniej, ale moim zdaniem istnieje większe prawdopodobieństwo, że do tego nie dojdzie. Tak, czy inaczej, według mnie te wartości oscylują wokół pięćdziesięciu procent, a to wciąż sporo - podsumował Tomasz Wolfke w rozmowie z WP SportoweFakty.
Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty
Zobacz także:
- Ma już dość. Domaga się wykluczenia Sabalenki z turniejów
- Ekspert dosadnie o pomysłach zwolnienia trenera Igi Świątek. "Zepsuć coś jest bardzo łatwo"