Raptem 49 minut potrzebowała amerykańska tenisistka, aby móc cieszyć się z końcowego triumfu w turnieju WTA Montreal. Jessica Pegula wprost rozbiła swoją rywalkę z Rosji, Ludmiłę Samsonową. W poniedziałkowym finale byliśmy świadkami absolutnej dominacji zawodniczki z USA, która zwyciężyła w dwóch setach 6:1, 6:0. Całą relację z meczu można przeczytać tutaj ->>.
Eksperci byli pod wrażeniem gry Peguli, która w półfinale wyeliminowała Igę Świątek (relacja w tym miejscu ->>). W decydującym spotkaniu turnieju, Amerykanka od początku nadawała ton rywalizacji. Pierwsze przełamanie nastąpiło bardzo szybko, bo już na 3:1. W ogóle szybkość cechowała finał w Montrealu.
Pegula robiła na korcie co chciała. Zmieniała kierunki, posyłając piłkę w różne rejony tak, by Samsonowa musiała się sporo nabiegać. Efekt był taki, że rywalka kompletnie nie potrafiła odpowiedzieć na tak ofensywnie usposobioną i skuteczną zawodniczkę ze Stanów Zjednoczonych.
Skończyło się na tym, że Jessica Pegula zamknęła finał w mniej niż godzinę. Ba! Jak wyliczył serwis OptaAce, była bliska pobicia wyczynu wspomnianej liderki rankingu WTA, Igi Świątek. Polka w 2021 roku zwyciężyła z Karoliną Pliskovą podczas finału turnieju w Rzymie i potrzebowała do tego 46 minut. Jest to obecnie ostatni najszybciej rozegrany mecz finałowy w turnieju rangi WTA.
"Szybko" - podsumowano grę Peguli na twitterowym profilu OptaAce.
Czytaj również:
Poruszające wyznanie pogromczyni Świątek
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co oni wymyślili?! Zobacz, co robią ci koszykarze