Iga Świątek odniosła w niedzielę jedno z najważniejszych zwycięstw w swojej dotychczasowej karierze. Polska gwiazda, choć ma w dorobku cztery wygrane Wielkie Szlemy, nie ukrywała, że turniej BNP Paribas Warsaw Open znaczy dla niej ogromnie dużo, choć to zawody rangi "250".
Świadczą o tym jej słowa po wygranym finale z Laurą Siegemund (6:0, 6:1), gdy przyznała, że jeśli chodzi o poziom odczuwanego stresu, grę na kortach w Warszawie może porównać do występów w Roland Garros.
Liderka światowego rankingu przekonywała również, że rywalizacja w turnieju kosztowała ją mnóstwo energii i że dała z siebie wszystko. Paradoksalnie, spoglądając tylko na końcowy wynik, najłatwiejszy był dla niej finał. W nim Niemka została wręcz rozbita.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co za "kot"! Fantastyczne parady bramkarza
- Nie spodziewałem się tak szybkiego finału. Ale czasami tak jest, że te trudniejsze mecze są w pierwszych rundach - mówi nam Maciej Synówka, były trener Urszuli Radwańskiej, Coco Vandeweghe czy Mirjany Lucic-Baroni, ekspert tenisowy TVP Sport i Polsatu Sport.
"To dla niej ogromne obciążenie"
- Zresztą, Iga o tym mówiła wyraźnie. Wyznała, że ten turniej jest dla niej ogromnym obciążeniem, że nie ma doświadczenia w grze przed własną publicznością. Jej słowa, że pod względem presji porównuje BNP Paribas Warsaw Open do Rolanda Garrosa, były bardzo wymowne.
Było to widać zwłaszcza w sobotni wieczór, gdy Świątek prowadziła w ćwierćfinale z Yaniną Wickmayer już 5:2 w drugim secie i miała trzy piłki meczowe. Ostatecznie rywalka doprowadziła do remisu 5:5 a spotkanie przerwano ze względu na zapadające ciemności. Ostatecznie dzień później Polka rozstrzygnęła mecz na swoją korzyść
Synówka: - I teraz pytanie, czy oglądaliśmy słabość Igi, czy może wtedy właśnie pokazała swoją siłę? Pomimo tych trudności i tak udało jej się wygrać.
Nie brakowało opinii, że ponowna konieczność gry dwóch meczów jednego dnia źle wpłynie na jej dyspozycję. Z kolei była tenisistka Joanna Sakowicz-Kostecka oceniła, że przed finałem z Siegemund nic lepszego nie mogło się jej przytrafić.
Lepszego przetarcia przed finałem nie można było sobie wyobrazić#JazdaIga #uff
— Joanna Sakowicz-Kostecka (@SaKostecka) July 30, 2023
- Też miałem takie podejście, że dokończenie meczu z Wickmayer sprawiło, że Iga mogła poczuć się znacznie lepiej przed finałem. Belgijka zagrała przecież bardzo dobry mecz, na wysokim poziomie. Nie widziałem jej tak grającej od kilku lat. Grała bardzo ofensywnie, odważnie - ocenia nasz rozmówca.
"To dla Igi kluczowa zmiana"
W tym roku największą zmianą organizacyjną turnieju w Warszawie była wymiana nawierzchni. Po raz pierwszy tenisistki zagrały w stolicy na kortach twardych, nie na tzw. mączce.
Według Macieja Synówki to dla Igi Świątek najlepsze możliwe rozwiązanie w perspektywie kolejnych tygodni, gdzie czeka ją gra właśnie na tej nawierzchni w Stanach Zjednoczonych.
- Moim zdaniem to jest kluczowe. Weźmy pod uwagę, przez ile tygodni Iga Świątek gra na najwyższym poziomie, jak musi się adaptować do sytuacji. I takie rozwiązanie, gdzie może grać na kortach twardych, bardzo jej pomoże. Dla niej to też nowa sytuacja, że po Wimbledonie wzięła udział w bardzo ważnym dla siebie turnieju. Teraz oczekujemy od niej, żeby wszędzie grała świetnie - Wimbledon, Warszawa, Cincinatti, Toronto i US Open, potem dwa turnieje masters. To bardzo duże obciążenie.
Gdy zapytaliśmy trenera o jedno wydarzenie z turnieju w Warszawie, które na pewno zostanie mu w pamięci, nie potrafił tego zrobić.
- Spędziłem tutaj siedem dni po 10-12 godzin, chyba nie da się wskazać jednej historii. Na pewno w pamięci pozostanie porażka Karoliny Muchovej z Rebeccą Sramkovą. To się bardzo rzadko zdarza, małem okazję rozmawiać z jej sztabem i nikt nie potrafił wyjaśnić, co tam się stało.
Przypomnijmy, że tegoroczna finalistka French Open prowadziła w setach 1:0 a w drugiej partii wynik brzmiał 5:1. Czeszka zmarnowała jednak aż cztery piłki meczowe i ostatecznie przegrała 5:7! (WIĘCEJ TUTAJ).
"Takie sceny rzadko się widzi"
- Bardzo cieszy mnie dojście do finału naszego debla - Weroniki Falkowskiej z Katarzyną Piter. Może to jest para olimpijska na igrzyska w Paryżu. No i oczywiście zwycięstwo Igi, to jasne.
Synówka podkreśla, że w zawodach takiej rangi sceny, które widzieliśmy przez ostatni tydzień na kortach w Warszawie, nie zdarzają się często.
- Na pewno turniej okazał się dużym sukcesem. Trzeba podkreślić świetną pracę organizacyjną Mariusza Fyrstenberga i Tomasza Świątk, kibice też dopisali. Z mojego doświadczenia wiem, że rzadko się zdarza, by na zawodach rangi "250" było 3500 osób na trybunach, żeby była tak atmosfera - podsumowuje.
Tomasz Skrzypczyński, WP SportoweFakty