Kiedy w poprzednim roku Iga Świątek wygrywała dwa turnieje wielkoszlemowe i notowała serię 37 meczowych zwycięstw z rzędu, to polscy kibice byli w ekstazie. W przypadku porażek polska tenisistka coraz częściej nie otrzymuje należytego wsparcia. Istnieje co prawda spora grupa fanów, która jest z nią na dobre i na złe, ale są też osoby, które tylko czyhają na to, by móc wylać hejt na Świątek.
Polka już po finale turnieju w Dubaju, w którym uległa Barborze Krejcikovej, zasygnalizowała w mediach społecznościowych, że otrzymała sporo nieprzychylnych wiadomości. Niestety ten trend po przegranych meczach tylko rośnie.
- Właściwie po każdej porażce wylewa się dużo hejtu. Kiedyś było go na tyle mało, że zdawałam sobie sprawę, że pozytywnych komentarzy jest więcej. Ale odkąd wzrosła moja popularność i poziom sportowy, to wzrasta również odsetek ludzi, którzy negatywnie mnie oceniają. To jest pewnie związane z ich oczekiwaniami, czasami niestety z przegranymi zakładami bukmacherskimi - powiedziała Iga Świątek w rozmowie z tygodnikiem "Wprost".
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: bus utknął w błocie, a wtedy piłkarze... Zobacz to sam!
- Dla mnie słabe jest to, że sportowcy są w pewnym sensie zawłaszczani przez kibiców i ludzie zapominają, że my również gramy w tenisa dla siebie - dodała.
Choć Świątek nie gra tak fenomenalnie jak w ubiegłym sezonie, to wciąż notuje świetne wyniki. Wygrała w tym roku turniej w Dosze i dotarła do finału w Dubaju. Po odpadnięciu z Indian Wells na etapie półfinału zrobiła sobie przerwę od gry z powodu kontuzji żeber.
Najprawdopodobniej naszą zawodniczkę zobaczymy na korcie już niebawem - podczas turnieju w Stuttgarcie - gdzie będzie broniła tytułu sprzed roku. Rozpoczyna się okres gry na nawierzchni ziemnej, którą Świątek lubi najbardziej. Miejmy nadzieję, że hejterzy nie będą uprzykrzać życia liderce światowego rankingu.
Czytaj także:
Kolejny dreszczowiec z udziałem Huberta Hurkacza