Mecz Magdy Linette z Jessicą Pegulą w poniedziałkowy wieczór miał dwie odsłony. W pierwszej Polka nie była w stanie w ogóle nawiązać rywalizacji z zawodniczką rozstawioną z numerem trzecim. W drugim Polka prowadziła już 5:2, miała piłkę setową i była o krok od wyrównania. Nie udało się. Od tego momentu Pegula wygrała pięć gemów z rzędu.
Nic więc dziwnego, że po meczu IV rundy gry pojedynczej turnieju WTA 1000 w Miami, w opiniach ekspertów i dziennikarzy dominuje jedno słowo - "szkoda".
"Imponujący powrót Jess Peguli z 2:5 na 7:5. Trudne warunki postawiła Magdzie. Trochę szkoda straconej szansy, mimo wszystko" - napisała Dominika Pawlik z WP SportoweFakty.
"Szkoda tego drugiego seta, ale dziś nawet przy prowadzeniu 5:2 z podwójnym przełamaniem można było mieć obawy, że to będzie za mało, aby domknąć partię na swoją korzyść" - dodał z kolei Szymon Przybysz.
"W drugim Magda wypracowała wielką przewagę, ale dwa razy nie wyserwowała wygranej. Wielka szkoda" - przyznał Rafał Smoliński z WP SportoweFakty.
Dwa razy Magda serwowała po remis w meczu, był setbol, ale doświadczenie wzięło górę. Z tego, co mogliśmy zaobserwować, wydaje się, że Magda nie była dziś w 100% dyspozycji. Wskazywała choćby na to mowa ciała i komunikacja ze sztabem. Oby to nie było nic poważnego" - napisał Dawid Żbik, komentator tenisa w Eurosporcie.
"1-6, 5-7 - szkoda. W drugim secie Magda prowadziła z Pegulą 5-2 z podwójnym przełamaniem, ale na moje oko zagrała od tego momentu zbyt pasywnie. Pegula nie jest tenisistką, z którą mecz albo set sam się wygra. Ale i tak brawa za czwartą rundę!" - podsumował Mariusz Machnikowski.
Linette czeka jeszcze rywalizacja w grze podwójnej. W parze z Bernardą Perą jest już w ćwierćfinale.
Czytaj także: Pegula zbyt mocna dla Linette. Tyle Polka zarobiła w Miami
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: 42-letnia gwiazda myśli o powrocie. Tak się przygotowuje