- Staram się nie myśleć o naszym poprzednim meczu, ponieważ zdaję sobie sprawę z tego, co zrobiłam źle - mówiła na konferencji prasowej przed półfinałem Iga Świątek. Niestety, wyciągnięte wnioski nie pomogły zrewanżować się świetnie radzącej sobie w największych turniejach Jelenie Rybakinie. Kazaszka w przekonujący sposób wygrała 6:2, 6:2 i ma już zagwarantowaną nagrodę w wysokości 662 tysięcy dolarów.
Pod względem finansowym stawka półfinału była olbrzymia. Świątek za zmagania w Indian Wells zarobi bowiem ponad 300 tysięcy dolarów mniej. Organizatorzy, którzy szczycą się, że ich zawody są często nazywane "piątym szlemem", przekażą Polce 352,635 dolarów, czyli ponad milion złotych. Kwota robi wrażenie, ale trzeba mieć na uwadze, że za turniejem w Indian Wells stoi Larry Ellison - jedna z najbogatszych osób na świecie.
Dochodząc do półfinału w Kalifornii, nasza najlepsza tenisistka zarobiła więcej niż za wygranie turnieju w Dosze, finał w Dubaju czy czwartą rundę w Australian Open. Świątek na pewno jednak liczyła na więcej pod względem sportowym, a to poskutkowałoby większą wypłatą. Zwyciężczyni turnieju w Indian Wells zarobi 1,26 miliona dolarów. Na tę nagrodę mają szansę już tylko Jelena Rybakina i Aryna Sabalenka, która w drugim półfinale pokonała Maria Sakkari.
Tyle samo otrzyma zwyciężczyni nadchodzącego turnieju w Miami. Również na Florydzie Świętek będzie bronić wywalczonego przed rokiem tytułu. Na liście zgłoszeń są też jednak nazwiska Rybakiny, Sabalenki i reszty czołowych tenisistek, dlatego już teraz wiadomo, że Polkę czeka trudne zadanie.
ZOBACZ WIDEO: "To nie jest tak, że się mądrzę". Robert Lewandowski mówi o swojej roli w Barcelonie