Polacy przesądzili o wyższości ligi słowackiej nad czeską

Materiały prasowe / PZTS / Filip Szymański i Bogusław Koszyk przesądzili też o wyższości ligi słowackiej nad czeską
Materiały prasowe / PZTS / Filip Szymański i Bogusław Koszyk przesądzili też o wyższości ligi słowackiej nad czeską

Słowacka miejscowość Vyhne szczyci się swoją górniczo-hutniczą historią. Między innymi za sprawą Polaków dopisuje rozdział sportowy. Filip Szymański i Bogusław Koszyk przesądzili też o wyższości ligi słowackiej nad czeską.

W tym artykule dowiesz się o:

Redakcja PZTS: Czesi i Słowacy chętnie grają w polskiej Lotto Superlidze, ale transfery w odwrotnym kierunku są rzadkością.

Filip Szymański: Wraz z Bogusiem Koszykiem drugi sezon występujemy w STK Vyhne, a w pierwszym grał z nami też Artur Białek. Słowacki deweloper, były tenisista stołowy Marian Surka postanowił reaktywować klub, który 10 lat temu doprowadził do mistrzostwa Słowacji. Poszukując zawodników zwrócił się do swojego znajomego Czecha Miroslava Horejsiego, który kiedyś z dobrej strony pokazał się w Palmiarni Zielona Góra u boku m.in. Lucka Błaszczyka. Miro znał Bogusia Koszyka, więc jego polecił prezesowi, a wkrótce dołączyliśmy ja i Artur. W ten sposób powstał polsko-czeski zespół w środkowo-zachodniej Słowacji.

Jak wyglądała droga STK Vyhne do ćwierćfinału Pucharu Europy?

Przebrnęliśmy przez dwie rundy grupowe, wygrywając 4 z 5 meczów w niemieckim Karlsruhe i francuskim Lille. Pokonaliśmy m.in. zdobywcę Pucharu Polski KTS Gliwice, chorwacki Libertas Marinkolor Dubrownik i rywala z ligi słowackiej SK Vydrany, a przegraliśmy tylko z silnym Lille Metropole TT. Szczególne znacznie miało zwycięstwo nad SK Vydrany. W poprzednim sezonie krajowej Extraligi zdobyliśmy komplet punktów, a dopiero w wielkim finale ulegliśmy tej drużynie 4:5. Prezes Surka postawił sobie za cel rewanż w rozgrywkach 2024/25.

Właściciel miał dla was specjalne zadanie w kontynentalnym pucharze, drugim pod względem ważności pod egidą ETTU?

Po wylosowaniu TTC Ostrava 2016 nie ukrywał, że bardzo zależy mu na sukcesie. Chciał pokazać, iż na Słowacji można zbudować klub lepszy od czołowych czeskich. Tymczasem pierwszy mecz u nas zakończył się blamażem, ponieśliśmy porażkę 0:3 i 1-9 w setach. "Urwałem" pierwszą partię Jakubowi Kleprlikowi. Marian Surka był załamany, a my staraliśmy się go pocieszać i sami usprawiedliwiać, że spotkanie nam wyszło, ale drugiego takiego już nie będzie.

ZOBACZ WIDEO: Artur Siódmiak przyszedł do poprawczaka. Straszne, jak zareagował jeden z chłopców

Przed wyjazdem do Ostrawy byliście podwójnie zmobilizowani?

Nie mogliśmy zawieść naszych sympatyków. Szczerze mówiąc, gdyby obowiązywał dawny regulamin, czyli decydował bilans gier, nie mielibyśmy zbyt wiele do powiedzenia. Bo przecież Czechom wystarczyłoby wygrać 2 sety. Ale dziś nawet po porażce 0:3, można zwyciężyć 3:1 i dochodzi do tzw. dogrywki. W tym upatrywaliśmy swojej szansy. I faktycznie ziścił się scenariusz korzystny dla STK Vyhne...

Choć nie do końca, gdyż w inauguracyjnym pojedynku przegrywałeś z Piotrem Cyrnkiem 0:2.

Byłaby katastrofa, gdybym nie odrobił strat, zresztą później Miro Horejsi uległ Jakubowi Kleprlikowi 0:3. Więc moje niepowodzenie oznaczałoby koniec marzeń o ósemce w Pucharze Europy. W trzecim secie zwyciężyłem 11:8, w czwartym prowadziłem 10:7, ale Piotrek wyrównał i doszło do gry na przewagi. Triumfowałem 12:10. W piątym, skróconym wygrywałem 5:3, Cyrnek zdobył 2 punkty, więc przy 5:5 decydowała kolejna, ostatnia akcja. Wygrałem!

Co działo się dalej?

W rewanżu od 1:1 zanotowaliśmy 2 zwycięstwa: Boguś Koszyk pokonał Adama Klajbera 3:0 i Miro Hojresi wygrał z Piotrem Cyrnkiem 3:1. W "Złotych Setach" Koszyk ograł Cyrnka 11:8, a Horejsi pokonał Kleprlika 11:5. Tak więc nie doszło do mojego meczu z Klajberem. Radość była ogromna, a kluczem do sukcesu – jak podkreślał też nasz prezes – trzy zwycięstwa nad liderem gospodarzy Piotrem Cyrnkiem.

O medal PE powalczycie znów z czeską ekipą, tym razem El Nino Praga.

To drużyna mocniejsza od tej z Ostrawy. Ale liczy się forma dnia, a nie ranking. Jesteśmy dobrej myśli, trzeba pójść za ciosem i spróbować dostać się do najlepszej czwórki. Z czasów gry w polskiej Lotto Superlidze pamiętam Tomasa Konecnego.

Komentarze (0)
Zgłoś nielegalne treści