Redakcja PZTS: Po raz pierwszy zagrałeś jako dorosły w mistrzostwach Europy. Kilka tygodni przed turniejem skończyłeś 18 lat. Jaka ocena występu w Linzu?
Miłosz Redzimski: Całkiem udany, bowiem osiągnąłem 1/8 finału, co wcześniej mi się nie udało. Debiutowałem w seniorskich ME w Warszawie w czerwcu 2021 roku, mając niespełna 15 lat. W rundzie eliminacyjnej pokonałem 2 z 3 rywali. Miałem jednak pecha, bowiem po 5 punktów zdobyli też Grek Sgouropoulos i Białorusin Chanin, którzy awansowali do zawodów głównych. Natomiast 2 lata temu w Monachium przebrnąłem przez fazę wstępną, następnie wygrałem z Austriakiem Levenko, a w 1/16 finału przegrałem z byłym wicemistrzem świata Szwedem Falckiem.
Tym razem na drodze do ósemki stanął Francuz Alexis Lebrun, późniejszy złoty medalista.
Zagrałem przeciwko niemu dość słabo. Poza tym Alexis był w niesamowitym gazie, bardzo pewnie wygrywał mecz za meczem, najczęściej 4:0, i zasłużenie triumfował w Austrii.
Twoje oczekiwania też sięgały podium?
Jakiś czas temu przestałem stawiać cele wynikowe, za każdym razem chodzi o dobrą grę i pokazanie tego, co już potrafię. To dość nieźle mi wyszło, choć z drugiej strony nic wielkiego nie osiągnąłem. Niestety, nie najlepiej czułem się pod względem fizycznym, gdyż ostatnio trochę mniej trenowałem. Przebywając niedawno w Pekinie zmagałem się z zatruciem pokarmowym, zaś po powrocie do Grodziska Mazowieckiego złapał mnie jakiś wirus. Dlatego w Linzu byłem wolniejszy niż wcześniej, a i szybciej się męczyłem, nie miałem siły.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie "Trening mięśni brzucha… i twarzy". Dziennikarka Polsatu znów pokazała moc
Co się dzieje ze zdrowiem?
Przed China Smash zjadłem coś, co mi zaszkodziło. To było tuż przed rozpoczęciem zawodów, do których ostatecznie przystąpiłem, choć mocno osłabiony. Później w Polsce źle się czułem. Generalnie nie służą mi w tym momencie zbyt częste wyjazdy. Muszę wzmocnić ciało i organizm, aby nie było takich wymuszonych przerw.
Start w mistrzostwach kontynentu poprzedziło krótkie zgrupowanie w Stockerau.
Zależało nam na potrenowaniu w międzynarodowym gronie, stąd dobrym pomysłem był wspólny obóz z Austriakami. Byli z nami Daniel Habesohn, Andreas Levenko, Maciej Kołodziejczyk, Liu Zhenlong, z którym Mateusz Zalewski grał debla w ME. Zabrakło tylko najstarszego z miejscowych kadrowiczów, Roberta Gardosa.
Poznałeś Stanisława Frączyka, który zapisał piękną kartę w historii polskiego i austriackiego tenisa stołowego? W połowie lat 70. trzykrotnie wygrał mistrzostwa Polski, a w 1975 roku pokonał o złoto swojego brata Zbigniewa. Niedługo później wyjechał do Austrii.
Pan Frączyk spotkał się z nami, pokazał cały obiekt, który nosi jego imię za zasługi dla Stockerau. Kilka razy rozmawiał z moim tatą (Tomasz Redzimski jest trenerem reprezentacji – red.). Bardzo miło, że mogłem poznać tak zasłużonego zawodnika.
Austriacy, jako gospodarze, wypadli bardzo dobrze, zdobywając złoto w singlu kobiet (Sofia Polcanova) oraz trzy inne medale w grach podwójnych. Patrząc na rywalizację mężczyzn, najlepsi byli Francuzi, Szwedzi i Niemcy.
Każda z wymienionych reprezentacji ma po kilku tenisistów stołowych o zbliżonych, wysokich umiejętnościach. Na turniej takiej rangi wybierani są najlepsi. U nas takiego komfortu selekcji do kadry nie ma, a tym razem zabrakło dodatkowo Kuby Dyjasa i Samuela Kulczyckiego. Indywidualnie raz zagram ja lepiej, raz Maciek Kubik, ale też zdarzają się przeciętne starty.
Lepszy był występ w ME 2022 czy 2024?
Wtedy ograłem trzech rywali w eliminacjach, a w Linzu byłem już wśród rozstawionych, łącznie pokonałem dwóch przeciwników, ale jeden był bardzo wysokiej klasy. To Francuz Simon Gauzy, kiedyś ósma rakieta świata i wicemistrz Europy, mimo upływ lat wciąż groźny i solidny. Absolutna czołówka naszego kontynentu.
Z doświadczonym Francuzem wygrywasz, a przegrywasz ze swoim rówieśnikiem Felixem Lebrunem – w Chinach – i niewiele starszym Alexisem Lebrunem.
Bardzo się wyróżniają we współczesnym tenisie stołowym. Przez jakiś czas wydawało się, że Alexis jest w cieniu Felixa, ale ME pokazały, że wcale nie musi to być prawidłowa ocena. Obaj są świetni, do tego jeden szybki, drugi silny. Muszę poprawić się w wielu aspektach, aby zwyciężać w rywalizacji z Lebrunami.
Jak wytłumaczyć złoto dla Alexisa? Jego brat w singlu został z niczym, chociaż jest brązowym medalistą olimpijskim. Felix przegrał ćwierćfinał, a dodatkowo został zdyskwalifikowany za rzucenie rakietą w bandę reklamową.
Mistrzostwa Europy rozgrywane były cięższymi piłkami od tych, jakimi gramy w superlidze czy innych turniejach. Taka specyfika piłeczek pasowała Alexisowi, który – jak wspomniałem – ma dużo siły i potrafił mocno uderzać. To jeden z jego atutów w tych zawodach.
Wyniki Miłosza Redzimskiego w ME 2024:
Gra pojedyncza:
1/8 finału: Alexis Lebrun (Francja) 0:4
1/16 finału: Simon Gauzy (Francja) 4:0
1/32 finału: Jarosław Żmudenko (Ukraina) 4:3
Gra deblowa, z Maciejem Kubikiem:
Ćwierćfinał: Truls Moregard/Anton Kallberg (Szwecja) 1:3
1/8 finału: Florent Lambiet (Belgia)/Borgar Haug (Norwegia) 3:0
1/16 finału: Tiago Apolonia/Joao Monteiro (Portugalia) 3:2
Gra mieszana, z Natalią Bajor:
Eliminacja: Aleksa Gacev/Sabina Surjan (Serbia) 0:3
Złoci medaliści:
Singiel: Alexis Lebrun (Francja) i Sofia Polcanova (Austria)
Debel: Alexis Lebrun/Felix Lebrun (Francja), Hana Matelova/Barbora Balażova (Słowacja)
Mikst: Maria Xiao/Alvaro Robles (Hiszpania)