Na dwa dni przed zawodami w strzelectwie na igrzyskach olimpijskich, reprezentant Finlandii, Aleksi Leppa, otrzymał tragiczną wiadomość o śmierci swojego ojca, a zarazem trenera - Marko.
Aleksi odnosił już sukcesy w strzelectwie, ale nigdy nie było mu dane wystąpić na igrzyskach olimpijskich. To zmieniło się w Paryżu, ale niestety jego ojciec nie doczekał tego momentu. Marko zmarł na skutek nagłego ataku choroby w drodze do Francji.
- To najtrudniejszy dzień w moim życiu. Miałem mieszane uczucia, bo z jednej strony cieszyłem się, że tu debiutuję, ale z drugiej byłem smutny, że tata nie może tego zobaczyć. Było to jego marzeniem - przyznał Aleksi po swoim pierwszym występie w Paryżu, cytowany przez fińskie media.
W niedzielnych kwalifikacjach w strzelaniu z karabinu pneumatycznego z 10 metrów, Aleksi zajął 22. miejsce. Nie dało mu to awansu do finału, ale to jeszcze nie jest dla niego koniec igrzysk. W środę weźmie udział w zawodach w strzelaniu z odległości 50 m.
To bardzo trudna sytuacja dla całej fińskiej drużyny na igrzyskach. Jak donoszą media, sztab zapewnia Aleksiemu pełne możliwe wsparcie, starając się stworzyć mu jak najlepsze warunki do koncentracji na zawodach. Wszyscy członkowie drużyny mają również dostęp do wsparcia psychologicznego.
Czytaj także: Zobaczył ceremonię otwarcia. I już odmówił udziału w zamknięciu igrzysk
ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Igrzysk". Kontuzja Tomasza Fornala problemem dla Polaków. "Jest to spora strata"