Fame MMA zaczyna walkę z dopingiem. Z jedną patologią już sobie poradzili

Materiały prasowe / Robert Karaś przykładem problemów z dopingiem Fame MMA
Materiały prasowe / Robert Karaś przykładem problemów z dopingiem Fame MMA

Temat stosowania zakazanych substancji w sporcie to od lat temat tabu. Wiele, a nawet większość organizacji, nie decyduje się na testy dopingowe. Nigdy jednak temat stosowania takich środków nie był przedmiotem przechwałek. Do czasu.

Freak fighty odmieniły sporty walki. Można się śmiać i niedowierzać, ale Marcin Najman rzeczywiście może uważać się za ojca chrzestnego polskich freak fightów. To właśnie jego walka z Mariuszem Pudzianowskim na gali KSW XII była śledzona z zapartym tchem i zaczęła budować popularność MMA w Polsce. Przez lata KSW jeszcze wykorzystywało influencerów, aby robić mieszankę freakowo-sportową. Od lat jednak organizacja idzie bardziej w kierunku czysto sportowym. Luka z freak fightami została jednak szybko zagospodarowana.

Fame MMA zmieniło zasady gry

Pierwsze gale Fame MMA były odbierane wprost jako pokaz polskiej patologii w internecie. Z czasem jednak organizacja zaczęła systematycznie zmieniać swój wizerunek. Zresztą jej flagowym przykładem jest Marta Linkiewicz i jej droga z patoinfluncerki do przykładu dla młodych ludzi, że ciężką pracą można sięgać po marzenia. Sportowe gale, czy to MMA (poza KSW), czy to bokserskie, w Polsce od lat cierpiały na brak sponsorów oraz kibiców. To jednak nie oznacza, że nikt nie interesował się sportami walki. Poszczególnym organizacjom brakowało tylko pomysłu, czy środków, aby zrobić show. Właśnie ten nowoczesny "sportainment" niemalże do perfekcji opanowały największe organizacje freakowe.

Fame MMA w rozmowie z WP SportoweFakty podkreśla jednak, że obecnie nie jest to organizacja skupiająca się jedynie na show. - Jest wiele osób, które dzięki walkom na Fame zmieniły swoje życie na lepsze. Pozytywny wpływ Fame na popularyzację sportów walki podkreślają również zawodowi trenerzy i właściciele klubów. W naszej federacji walczy były mistrz KSW Marcin Wrzosek, walczyli inni zawodowcy jak chociażby Borys Mańkowski, Kamil Łaszczyk, Norman Parke czy Ewa Brodnicka. Na najbliższej gali do oktagonu wejdzie Przemysław Szyszka oraz Norbert Daszkiewicz. To najlepiej obrazuje, że aspekt sportowy ma dla naszej federacji duże znaczenie i staramy się promować sportowe wartości - wskazuje rzecznik Fame MMA.

Normalizacja patologii czy walka z wiatrakami?

Jednak od samego początku popularności freak fightów niczym bumerang wraca kwestia promowania patologicznych zachowań. Mieliśmy starcia patostreamerów (zresztą do dziś jeden z nich jest ulubieńcem włodarzy federacji i niedługo ma dostać kolejną walkę - tym razem z popularnym twórcą na platformie Twitch, Marcinem "Xayoo" Majkutem), było również nagminne stosowanie "żargonu gangsterskiego" czy seria pomówień na poszczególnych konferencjach, m.in. słynna "afera budowlana".

Z częścią tych zachowań, które przez ogół społeczeństwa są uznawane za naganne Fame MMA sobie mniej lub bardziej poradziło. Jednak niczym grzyby po deszczu wyrósł kolejny problem. Tym razem jednak wydaje się, że jest on zdecydowanie poważniejszy. Mowa bowiem o temacie stosowania substancji, które w zawodowym sporcie są zakazane. To temat, który w sportach walki od lat jest tematem tabu, bowiem ciągle wiele profesjonalnych organizacji nie wprowadziło testów antydopingowych. Niemniej, nigdzie ten temat nie był poruszany w taki sposób jak to się dzieje przy okazji freak fightów.

Czy doping może być legalny?

Mówiąc wprost - zasady w organizacjach freak fightowych, w tym Fame MMA nie zakazują zawodnikom stosowania dopingu. Przez długi czas ten temat podobnie, jak w organizacjach sportowych był tematem tabu. Od czasu do czasu mogliśmy zobaczyć a to zdjęcie z kroplówką, a to zarzuty wobec kogoś o stosowanie dopingu.

W ostatnim czasie jednak to bardzo mocno ewoluowało. Nieco ponad rok temu główny bohater walki wieczoru Fame MMA 19 - Arkadiusz Tańcula - powiedział wprost, że stosował doping i większość znanych mu zawodników to robiła. Następnie podczas jednego z programów promocyjnych Kacper Błoński wprost powiedział, że zaczął brać substancje wspomagające, a wtórował mu przy tym włodarz federacji Michał "Boxdel" Baron.

Afera dopingowa zniszczyła wizerunek Roberta Karasia
Afera dopingowa zniszczyła wizerunek Roberta Karasia

Do największej abstrakcji doszło jednak przy okazji niedawnego zamieszania z osobą Roberta Karasia. Ultratriathlonista najprawdopodobniej straci rekord świata na dystansie 10-krotnego Ironmana, ponieważ podczas zawodów w Brazylii wyryto u niego doping. W mediach wprost przyznał się on do stosowania dopingu… ale przed galą Fame MMA. Sama federacja natomiast broniła go w mediach społecznościowych czy to poprzez specjalne oświadczenie, czy też dając mu platformę do "wybielenia się" podczas programu "Cage". Ostatnio temat wrócił również podczas konferencji przed Fame MMA 19 i narracja Roberta Karasia w ogóle się nie zmieniła.

Te sytuacje są kompletnie niezrozumiałe dla Szefa POLADA (Polska Agencja Antydopingowa. - Temat dopingu powinien być poruszany, ale tylko w jednym kontekście - całkowitego braku akceptacji dla jego obecności w sporcie. Kiedy ktoś staje w obronie dopingu czy dopingowiczów to wydaje mi się, że nie do końca rozumie to zjawisko. Negatywne skutki brania środków zabronionych w sporcie nie zawsze muszą pojawić się natychmiast. Czasami to wieloletni proces. Osobiście jestem zaniepokojony łatwością w promowaniu substancji zabronionych, takim mówieniem, że to nie szkodzi. Można odnieść wrażenie, że liczy się tylko show - komentuje Michał Rynkowski w rozmowie z WP SportoweFakty.

Skutki mogą być opłakane

Nie ulega żadnej wątpliwości, że gale freak fightowe mają ogromny wpływ na młodych ludzi. Popularność tych wydarzeń jest ogromna. Pełne hale, tysiące cytowani, setki tysięcy wykupionych PPV i miliony odtrzworzeń programów promocyjnych przed galami - to wszystko powoduje, iż często młodzi ludzie na bieżąco mają okazję śledzić poczynania swoich idoli w sporcie. Jednak gdy ci normalizują doping to ten staje się być czymś zupełnie dostępnym dla tych ludzi, którzy dopiero planują rozpoczęcie przygody ze sportem. To natomiast może mieć fatalne konsekwencje, przed którymi ostrzega POLADA.

- Konsekwencje mogą być nieodwracalne. Jeśli społecznie zaakceptujemy doping stracimy sport w tym jego podstawowym rozumieniu, w którym rywalizować powinny talent, naturalne predyspozycje a przede wszystkim ciężka, codzienna praca. Jeśli zapyta pan jakiekolwiek olimpijczyka, ile poświęcił by zdobyć medal, albo ile stracił, bo oszukał go dopingowicz, od razu poczuje pan, że dopingu po prostu nie wolno akceptować. Jeśli natomiast chodzi o kwestię "brania pod kontrolą", no tak, owszem, biorą "pod kontrolą" ludzi, przed którymi postawiono cel podkręcania wyników sportowych i osiągania szybkich efektów - mówi Michał Rynkowski.

- Jeśli pozwolimy, żeby świat sportu był zdopingowany, jeśli zaczniemy akceptować taki świat zapędzimy się w kozi róg. Wszyscy. Kibice tylko z pozoru dostaną więcej: większą liczbę rekordów, większą liczbę zawodów, szybszych, skoczniejszych zawodników. Ale też dostaną większą liczbę newsów o zawałach sercach, udarach, zasłabnięciach czy śmierci swoich bohaterów - gladiatorów - przestrzega Szef POLADA.

Fame MMA próbuje z tym walczyć

W tej sprawie skontaktowaliśmy się z Fame MMA, aby zapytać czy idąc drogą wcześniejszych wizerunkowych problemów federacji, teraz też będą chcieli walczyć z tym problemem. Odpowiedź jest budująca, bowiem federacja dostrzega zagrożenie jakie niesienie prowadzona w ostatnich miesiącach narracja.

- Rzeczywiście jako jedyna federacja freak fight podjęliśmy duży wysiłek na rzecz wyeliminowania żargonu gangsterskiego z wydarzeń organizowanych przez Fame. Był to długi proces, ale zakończył się sukcesem. Podobnie jest z wypowiedziami dotyczącymi środków niedozwolonych w sporcie. Od dłuższego czasu na odprawach przed naszymi wydarzeniami uczulamy zawodników, żeby nie wypowiadali się w sposób, który może być odebrany jako normalizowanie czy promowanie dopingu. Natomiast podobnie jak w przypadku walki z żargonem przestępczym jest to zmiana stopniowatłumaczy Michał Jurczyga, rzecznik prasowy Fame MMA.
-

Niestety nasze prośby i sugestie kierowane do zawodników nie zawsze działały tak, jakbyśmy sobie tego życzyli, więc władze federacji podjęły decyzję, że wprowadzone zostaną kary dla zawodników, którzy nie będą stosować się do naszych zaleceń w tym zakresie - dodaje Jurczyga.

ZOBACZ WIDEO: Wielkie zamieszanie przed galą Clout MMA. Co z walką Załęcki - Omielańczuk?

Warto pamiętać, że sam zakaz mówienia o dopingu nie musi zmieni tego co już się wydarzyło. Internet ma to do siebie, że pozostał w nim ogrom materiałów, które promują stosowanie nielegalnych środków. Jednak jak się okazuje, mimo tych błędów, POLADA jest otwarta na wspólny dialog z organizacjami freak fightowymi.

- Jako Polska Agencja Antydopingowa jesteśmy otwarci na rozmowę z każdym, kto poważnie podchodzi do sprawy dbania o zdrowie zawodników i o uczciwą rywalizację. Jeśli organizacje freak fightowe dostrzegą, że można robić show i jednocześnie promować czysty sport jesteśmy otwarci na dialog. Ale ta chęć współpracy musi wyjść od organizacji - zapewnia Michał Rynkowski.

Tematem tego dialogu wydaje się być zainteresowana największa federacja freakowa w Polsce. Ci jednak widzą potencjał do tego, aby tę ewentualną współpracę jeszcze rozbudować. - Myślę, że warto byłoby taką współpracę poszerzyć również o sportowe federacje, ponieważ ta sprawa nie dotyczy wyłącznie freak fightów. Jak najbardziej bylibyśmy zainteresowani taką współpracą całej branży sportów walki z POLADA - mówi przedstawiciel Fame MMA.

Doping trawi polskie sporty walki?

Temat stosowania substancji zakazanych w sportach walki zyskał na popularności, ponieważ same freak fighty są popularne. Ten problem jednak od lat jest w innych polskich organizacjach i to tych sportowych. W programie "Klatka po klatce" szczerze na ten temat wypowiedziała się legenda polskiego MMA - Łukasz Jurkowski.

- Czy powinny być kontrole w KSW? Tak, powinny być, tylko wszyscy równo. Pojedyncze wybieranie nie ma sensu. Prawda o dopingu w MMA w Polsce jest dosyć znana. Bardzo naiwnie ktoś wierzy, że połowa zawodników nie bierze - zszokował wówczas Jurkowski.

- Mówię szczerze, szczycę się tym, że przejechałem karierę na czysto. Nie miałbym pretensji do kogoś, z kim przegrałem, że on bierze. Też mogłem, ale nie chciałem. Można zastąpić w dużej mierze koks różnymi medykamentami, powiedzmy ziołowymi, ale nie łudźmy się. Sport zawodowy na poziomie, gdzie zarabia się duże pieniądze, zawsze będzie wiązał się z pokusą podkręcenia parametrów poprzez doping - zakończył "Juras".

Największe federacje MMA na świecie zdecydowały się na wprowadzenie testów antydopingowych. Te są dostępne m.in. w UFC, PFL czy Ares. Zresztą nieraz straciły na tym kariery Polaków (m.in. Krzysztof Jotko czy Rafał Haratyk). Testy antydopingowe są również normą podczas największych gal pięściarskich na świecie, m.in. z tego powodu ostatnio byliśmy świadkami ogromnego zamieszania przy walce Anthony’ego Joshuy.

Zobacz także: Burza wokół "Szalonego Reportera"
Zobacz także: Polak chce walczyć z Ibrahimoviciem

Źródło artykułu: WP SportoweFakty