13 stycznia Lukas Mueller był w gronie skoczków, którzy testowali skocznię Kulm przed mistrzostwami świata w lotach narciarskich. Austriak zaliczył upadek, który okazał się fatalny w skutkach. Młody sportowiec został sparaliżowany i jego przyszłość stanęła pod znakiem zapytania.
Niebawem minie rok od dnia, który zmienił życie 24-latka. Okazuje się, że choć poczynił pewne postępy, to na razie nic nie jest pewne. Mueller bierze pod uwagę, że być może już nigdy nie będzie chodził.
- Potrafię już samodzielnie przejść krótki odcinek i bardzo się z tego cieszę. Nie można jednak wykluczyć, że resztę życia spędzę na wózku inwalidzkim. Zaakceptowałem to, choć czasami mam chwile zwątpienia - mówi skoczek w austriackim mediach.
Lukas na razie w ogóle nie mówi o powrocie na skocznię. Póki co wyznaczył sobie zupełnie inny cel, który przyświeca mu podczas rehabilitacji.
- Często muszę korzystać z pomocy innych, choć staram się jak najwięcej rzeczy wykonywać samodzielnie. Moim celem jest bycie niezależnym, jak to tylko jest możliwe - tłumaczy.
Sport jednak towarzyszy Muellerowi. Ostatnio wciągnął się w rugby na wózkach i nawet wziął udział w mistrzostwach Austrii. Skokami cały czas się interesuje i nie ukrywa, że w przyszłości chce zostać trenerem.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: awantura na meczu z Kasperczakiem! Trener wkroczył na murawę