Na początku października pojawiła się niewiarygodna historia dotycząca Marcelo Pletscha. Piłkarz, którzy przez wiele lat grał w Bundeslidze, trafił do więzienia. Stało się tak po kontroli jednej z ciężarówek należących do jego firmy, w której znaleziono blisko 800 kilogramów marihuany.
Zapewniał, że jest niewinny i nie ma nic wspólnego z narkotykami. Stanął przed sądem, który nie uwierzył w jego słowa.
40-latek został uznany za winnego handlu narkotykami. Skazano go na dziewięć lat i dwa miesiące więzienia. Obrońcy Pletscha odwołali się od wyroku, ale sąd apelacyjny go podtrzymał.
Były piłkarz nadal zapewnia, że jest niewinny i ma w planach kolejne odwołanie, ale na pozytywne zakończenie są bardzo małe szanse.
- Jest bardzo prawdopodobne, że wyrok się już nie zmieni - mówi jeden z adwokatów Brazylijczyka.
Pletsch największe szanse ma na to, aby skrócić odsiadkę, ale o to może jedynie walczyć w lipcu 2019 roku. Wtedy ma prawo złożyć wniosek o skrócenie kary.
Jeżeli sąd się zgodzi, to były zawodnik Borussii M'gladbach najpierw trafi na trzy lata do półotwartego więzienia. Dopiero w styczniu 2022 roku będzie mógł warunkowo wyjść na wolność, ale przez kolejne trzy lata będzie pod ścisłym dozorem.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Howard Webb porzucił żonę dla 37-letniej Niemki
Skazany za handel narkotykami a nie za to, że miał przy sobie marihuanę.