Akop Szostak, znany zawodnik MMA, wystawił na aukcję Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy kolację ze sobą, jednak sytuacja wymknęła się spod kontroli. Osoba, która wygrała licytację, zaczęła zasypywać go wiadomościami i próbowała nawiązać nadmiernie intensywny kontakt.
- Myślałem, że to podpucha, że ktoś nagrywa odcinek na platformę - przyznał Akop Szostak w rozmowie podczas programu "Onet Rano".
Sportowiec początkowo rozważał wycofanie się z podobnych inicjatyw charytatywnych. Wspomniał, że doświadczenie było dla niego stresujące, choć nie zamierza z tego powodu rezygnować z pomagania.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: gwiazda KSW rozbawiła fanów. Film to hit sieci
- Chciałem dobrze, a wyszło jak zawsze - mówił, dodając, że rozważał wykupienie własnej kolacji i zabranie na nią swojej mamy.
Szostak zdradził, że z początku sądził, iż cała sytuacja to żart. - To były treści nawiązujące do mojego życia prywatnego, jak coś pisałem na Instagramie, to ta osoba mi pisała odpowiedzi na to - wyjaśnił. Sportowiec podkreślił, że kontakt z licytantem stał się dla niego męczący, a kolejne wiadomości i telefony budziły jego niepokój.
Finalnie sprawa znalazła rozwiązanie. - Ostatni raz miałem z tą osobą kontakt we wtorek. Ludzie są różni. Może po prostu trafiłem w specyficzny czas tej osoby - stwierdził Szostak. Ostatecznie licytant zrezygnował z realizacji nagrody, a zawodnik podkreślił, że nie ma żalu do tej osoby i cieszy się, że zebrane środki trafiły na szczytny cel.
Na przyszłość Akop Szostak zamierza wprowadzić pewne ograniczenia w regulaminie podobnych aukcji. - Nie traktuję tego jako podatek od popularności. I tak te pieniądze trafiły na dzieciaki. Jest z tego dobry morał - podsumował.
Dlaczego nie POMAGAJĄ po cichu? Bo to Szołmeni!