Bramkarz Startu Otwock podczas przerwy w grze, sięgnął po butelkę z wodą. Sędzia uznał to za naruszenie zasad i przyznał rzut wolny pośredni dla Sokoła Kołbiel. - Gramy, nie pijemy - miał krzyknąć arbiter, jak relacjonował Tomasz Dębek z "Faktu".
Dziennikarz przekazał, że decyzja spotkała się z niezrozumieniem ze strony drużyny gości. Bramkarz Startu otrzymał również żółtą kartkę za swoje zachowanie. Sokół wykorzystał sytuację i rzut wolny pośredni zamienił na gola.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Aż miło popatrzeć. Takie gole nie padają często!
Goście wygrali 3:2 i nadal są liderem tabeli rozgrywek w drugiej grupie warszawskiej. Ich sobotni (29 marca) rywale zajmują siódme miejsce. Przepisy gry w piłkę nożną nie zabraniają spożywania płynów w trakcie meczów, ale może się to odbywać pod pewnymi warunkami.
Zawodnicy w trakcie picia muszą znajdować się na boisku. Ponadto opakowań z napojami nie wolno wrzucać na murawę. Bramkarz może umieścić butelkę w rogu swojej bramki, a płyny muszą znajdować się przynajmniej metr od linii bocznych, aby nie utrudniać pracy sędziom.
Wygląda więc na to, że arbiter podjął w tej sytuacji dziwną decyzję. Trudno ją zrozumieć także w kontekście obowiązujących przepisów. Postępowania sędziego nie rozumieją także komentujący materiał opublikowany przez Dębka.
"Wariat" - napisał dziennikarz Sebastian Staszewski. "Aptekarz poza dyskusją. Wielokrotnie widziałem, jak szczególnie bramkarze piją z bidonów bez pytania sędziego, też w wyższych ligach. Nigdy nie widziałem, żeby byli za to karani" - dodał z kolei inny z internautów.