Angel Rodado strzelił gola w ostatnim meczu Wisły Kraków z Kotwicą Kołobrzeg, ale chwilę później musiał opuścić boisko z powodu kontuzji. Trzymał się za bark i od razu wyglądało to groźnie.
Po spotkaniu Rodado natychmiast udał się do szpitala na rezonans magnetyczny. Prezes Jarosław Królewski w rozmowie z WP SportoweFakty mówił, że jest za wcześnie, by cokolwiek wyrokować, ale Hiszpan "pewnie trochę odpocznie".
- Zalecona jest rehabilitacja i dalsza diagnostyka. Kolejne testy medyczne zaplanowane są na początek przyszłego tygodnia i pomogą ocenić dokładny stan uszkodzonego barku - informowała Wisła w oficjalnym komunikacie, który niewiele wniósł do sprawy.
Trudno sobie wyobrazić, by Rodado wystąpił w środowym Superpucharze Polski z Jagiellonią Białystok (godz. 21). Zresztą, to akurat najmniejszy problem dla Mariusza Jopa.
Jak poinformował we wtorek portal "Piłka Nożna", Rodado w najczarniejszym scenariuszu może nie zagrać nawet do końca tego sezonu!
- Cały czas jest to badane, w szczególności w kontekście tego, czy będzie potrzebna operacja. Jeśli tak, Angel sezon będzie miał z głowy. Potrzeba jeszcze kilku dni, być może więcej, żeby ocenić tę sytuację dobrze. Podchodzimy do tego bardzo spokojnie. Może się skończyć na absencji kilkutygodniowej i równie dobrze może się skończyć też brakiem gry do końca sezonu - powiedział Królewski, którego cytuje "PN".
Gdyby Rodado faktycznie wypadł do końca sezonu, to Wisła znajdzie się w sporych tarapatach. Mówimy o niekwestionowanym liderze zespołu, najlepszym strzelcu Betclic I ligi. "Biała Gwiazda" walczy o awans do PKO Ekstraklasy (obecnie jest na 6. miejscu w tabeli). Bez Hiszpana skala trudności niewyobrażalnie rośnie.