11 kwietnia 2024 roku odszedł O.J. Simpson. Były sportowiec zmarł po krótkiej walce z chorobą - nowotworem prostaty. Amerykanin został skremowany podczas prywatnej ceremonii w Las Vegas, bez większego nabożeństwa żałobnego.
Prochy Simpsona nie spoczęły na cmentarzu, ponieważ zostały wykorzystane do innego celu. Malcolm LaVergne, wieloletni prawnik rodziny, w rozmowie z "TMZ" zdradził, że użyto ich do produkcji biżuterii dla jego czwórki dzieci.
Nie sprecyzowano dokładnie, o jaki rodzaj biżuterii chodzi. Wiadomo jednak, że cały proces kosztował nieco ponad 4 tysiące dolarów (w przeliczeniu na polską walutę daje to nieco ponad 16 tysięcy złotych).
ZOBACZ WIDEO: Muzyka z Harry'ego Pottera i miotła. Kabaret, jak przywitali gwiazdora
Przypomnijmy, że Simpson był gwiazdą zawodowej ligi footballu amerykańskiego NFL. Trafił do niej w drafcie 1969 roku. Występował w barwach Buffalo Bills, a także San Francisco 49ers.
W 1994 roku został oskarżony o zamordowanie byłej żony, 35-letniej wówczas Nicole Brown oraz jej znajomego, 25-letniego kelnera Rona Goldmana. Miała to być zemsta za to, że kobieta odeszła od niego - została dźgnięta nożem siedem razy w szyję i głowę.
Sąd zdecydował się jednak... uniewinnić Simpsona, a sam proces nazwano "procesem stulecia". Decyzja ta wywołała wielkie oburzenie, bo oskarżyciele zgromadzili wiele dowodów, które świadczyły o jego zbrodni (więcej o tym pisaliśmy TUTAJ).
To jednak nie wszystko. 15 września 2007 Amerykanin roku został aresztowany za napad z bronią na kolekcjonera pamiątek. Sąd skazał go na 33 lata więzienia z możliwością ubiegania się o warunkowe zwolnienie po dziewięciu latach. Tak też się stało.
Simpson tuż przed śmiercią trafił do hospicjum. Wszystko przez pogorszający się stan zdrowia. Odszedł w otoczeniu najbliższych.
Zobacz także:
Trzy legendy na jednym zdjęciu. "Najwięksi"