Gale typu freak fight zdobywają coraz większą publiczność w Polsce. Oferty pojedynku w klatce otrzymują znani i lubiani przez fanów zawodnicy, którzy do tej pory nie mieli doświadczenia w sportach walki.
Głos w sprawie freak fightów zabrał Piotr Małachowski, były lekkoatleta. Okazuje się, że nasz dwukrotny wicemistrz olimpijski w rzucie dyskiem (w Pekinie w 2008 r. i Rio de Janeiro w 2016 r.) jest namawiany do występu w oktagonie.
- Często wracają propozycje? Tak! (...) Nigdy mnie jednak nie zobaczysz we freak fightach. Powód? Przede wszystkim z szacunku do tych sportowców. Ja nie mogę przyjąć większej gaży niż powiedzmy Michał Materla, Daniel Omielańczuk. Nie mówię już o Janku Błachowiczu, bo to już jest UFC, wiadomo TOP. Płacą miliony... Ale za wyzwiska?! - przyznał Małachowski w podcaście #Wcieniusportu Łukasza Kadziewicza.
40-latek dodał, że nie wyobraża sobie sytuacji, w której zna się z kimś i nagle ma się z tą osobą zacząć wyzywać publicznie po to, by dostać pieniądze.
- Mam swoją godność! No chyba, że nie będę miał pieniędzy, nie będę miał za co żyć lub choroba członka rodziny, to wtedy powiem, że "tak". Ale nie mam ochoty stanąć przed kamerami i mówić do kogoś: "ty taki itd." - podsumował Małachowski.
Zobacz:
Polak zostanie na rajskiej wyspie na dłużej. "To moja wymarzona emerytura"
Żyła odpowiedział Peszce. Myśli o innym sporcie niż MMA i skoki
ZOBACZ WIDEO: Łzy cisną się do oczu. Mateusz Gamrot szczerze o przygotowaniach do walki wieczoru gali UFC