W wieku 12 lat Selima Sfar postanowiła zostać zawodową tenisistką. Z tego powodu opuściła rodzimą Tunezję i wyjechała do Francji, a dokładniej do szkoły tenisowej w Biarritz. Jej trenerem został Regis de Camaret. I to właśnie ta osoba stoi za traumatycznymi wydarzeniami, które spotkały Sfar.
Kobieta w rozmowie z "L'Equipe" wróciła wspomnieniami do wydarzeń, które działy się 35 lat temu. 12-letnia wówczas nastolatka przyleciała na lotnisko w Bordeaux, skąd odebrać miał ją właśnie de Camaret. Francuski trener zabrał ją do swojego domu.
- W połowie podróży, była pierwsza w nocy, zatrzymał się na poboczu drogi i zaczął mnie dotykać, robić mi różne rzeczy. Wtedy nawet nie wiedziałem, co się dzieje, nic nie rozumiałem. 35 lat temu były inne czasy. 12 lat wtedy to nie to samo, co 12 lat teraz. Wiedziałam tylko, że jestem z jednym z najlepszych trenerów na świecie, małym "Bogiem" tenisa we Francji - zaczęła opowiadać Sfar.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Sabalenka wystartowała. "Szczególne miejsce w moim sercu"
Prawdziwy koszmar dopiero miał nadejść. Kiedy dotarli do mieszkania, nastolatka została w salonie, gdzie zasnęła, natomiast de Camaret poszedł do swojego pokoju. Później zaczęło się piekło. - Godzinę później obudziłam się, a on mnie zaczął dotykać. Potem przeszedł od zabawy do gwałtu, bardzo szybko - wyjawiła.
Okazuje się, że nie była to jednorazowa akcja. de Camaret dopuszczał się tego haniebnego czynu przez następne trzy lata, aż w pewnym momencie nastolatka nie wytrzymała.
- Kiedy miałam 16-17 lat, zacząłem się buntować. Nie mogłam już tego znieść. Poczułam straszną wściekłość, smutek. Nie chciałam już z nim trenować, nie mogłam (...) Postanowiłam więc pojechać do Londynu i nie mieć więcej trenera. To była radykalna decyzja. Trenowałam sama sześć godzin dziennie. Byłam zdyscyplinowana i znalazłam się w pierwszej 100 (rankingu WTA, dop. SM) - dodawała.
Sfar dopiero po 35 latach zdecydowała się opowiedzieć o tym publicznie. - W tamtym czasie nawet się do tego nie przyznałam, powiedziałam sobie, że nic się nie stało, ale część mnie wiedziała, że jednak to się stało. Nie byłam przygotowana na to, że moi rodzice dowiedzą się o tym w ten sposób. To było niemożliwe. Przyznanie się do tego przed samym sobą zajęło mi 25 lat i 35 lat, żeby powiedzieć to publicznie - kontynuowała.
- Najgorszą rzeczą w tych wszystkich latach jest wyeliminowanie poczucia winy i wstydu. Nawet w mojej rodzinie niektórzy ludzie mówili mi, dlaczego nie powiedziałeś "nie". To najgorsza rzecz, jaką mogłam usłyszeć - zakończyła.
Dodajmy, że Regis de Camaret w 2014 roku za swoje czyny trafił do więzienia i został skazany na 10 lat. Selima Sfar nie była jedyną osobą, która została skrzywdzona i wykorzystana przez francuskiego trenera. Blisko dwudziestu jego byłych uczniów wniosło oskarżenie o gwałt i molestowanie seksualne.
Zobacz także:
Po meczu padła zaskakująca prośba
Na meczu Rakowa padnie rekord?