"Taniec z Gwiazdami" zaczyna powoli się rozkręcać. Taneczne show emitowane w Polsacie tym razem ma jeden sportowy akcent. W programie bierze udział Maja Włoszczowska, czyli podwójna srebrna medalistka igrzysk olimpijski w kolarstwie górskim.
38-latka rzuciła się na głęboką wodę, ale już w pierwszym odcinku pokazała, że na parkiecie także sobie dobrze radzi. W debiucie otrzymała od jurorów 30 punktów. Teraz przyszedł czas na kolejny występ.
W drugim odcinku Włoszczowska i jej partner Roman Osadchiy mieli do wykonania walca wiedeńskiego. Poprzeczka została zawieszona wysoko, ale sportsmenka nieźle sobie poradziła. W efekcie zapracowała na takie komplementy, jak ten.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tenisiści czy piłkarze? Jest forma!
- Pięknie zagrane i zatańczone. Nie wybiło Warszawą, ale zapachniało Wiedniem nareszcie - powiedział juror Michał Malitowski.
Technicznie nie było idealnie, o czym mówiła m.in. Iwona Szymańska-Pavlović. W swoim stylu wbiła Mai szpilkę, mówiąc, że zaprezentowała "ramę, ale rowerową". Ostatecznie była kolarka otrzymała łącznie 28 punktów.
Tradycyjnie to widzowie mieli decydujący głos, kto odpadnie z programu. Tym razem padło na duet Krzysztof Rutkowski - Sylwia Madeńska. To z kolej oznacza, że Maja Włoszczowska za tydzień sprawdzi się w kolejnym stylu tanecznym.
"Kocham". Zobacz, komu Włoszczowska dziękuje po "Tańcu z Gwiazdami" >>
"Mogłaby pani być Robertą Lewandowską". Jedna z faworytek Tańca z Gwiazdami pokazała na co ją stać >>