66. TCS: dwóch Polaków może sprawić niespodziankę

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Przedstawiliśmy już sześciu faworytów 66. Turnieju Czterech Skoczni. Teraz czas zaprezentować zawodników, którzy naszym zdaniem mogą skutecznie powalczyć o wysokie miejsce z drugiego szeregu. W tym gronie są Stefan Hula i Piotr Żyła. Kto jeszcze?

1
/ 4

O Japończyku głośniej zrobiło się już latem, gdy w klasyfikacji generalnej Grand Prix 2017 zajął 2. miejsce, tylko za rewelacyjnym Dawidem Kubackim. Zimą Azjata swoimi wynikami pokazuje, że jego forma kilka miesięcy wcześniej nie była przypadkowa.

Kobayashi rozpoczął sezon z wysokiego C, bowiem wygrał inauguracyjny konkurs Pucharu Świata w Wiśle. W kolejnych zawodach już tak dobrze nie było, ale Japończyk ani razu nie zajął miejsca poza czołową dziesiątką. W klasyfikacji generalnej daje mu to niezłą 7. lokatę.

Na pewno bardzo sympatycznego podopiecznego Tomoharu Yokokawy nie wolno lekceważyć. Nie skacze może olśniewająco, ale bardzo równo i daleko, co w Turnieju Czterech Skoczni jest jednym z kluczowych elementów potrzebnych do sukcesu.

2
/ 4

Norwegowie największe nadzieje na końcowy sukces w 66. Turnieju Czterech Skoczni pokładają w Danielu Andre Tande i Johannie Andre Forfangu. To wcale nie oznacza, że są to jedyni podopieczni Alexandra Stoeckla, których stać na sukces w tych zawodach.

Wysoką formę prezentują również Robert Johannson i Anders Fannemel. Pierwszy z wymienionych zajmuje 11. miejsce w klasyfikacji generalnej, ale potrafił już wywalczyć 5. miejsce w Titisee-Neustadt czy 9. lokatę w Engelbergu. Z kolei Fannemel na początku sezonu nie błyszczał, ale w Szwajcarii - w ostatnim weekendzie przed TCS - zaprezentował się świetnie, bowiem wygrał sobotni konkurs.

Obu skoczków stać na bardzo dalekie skoki, zwłaszcza przy podmuchach pod narty. Jeśli takie warunki będą panowały w większości konkursów 66. TCS zarówno Fannemel jak i Johansson mogą sporo namieszać.

3
/ 4

Oczy większości niemieckich kibiców podczas turnieju będą zwrócone na Richarda Freitaga i Andreasa Wellingera. To dobra wiadomość dla Markusa Eisenbichlera, który obecnie jest trzecią siłą niemieckich skoków, a wobec większej presji położonej na kolegów, będzie mógł zaatakować z drugiego szeregu.

Indywidualny brązowy medalista mistrzostw świata z Lahti w klasyfikacji generalnej bieżącego sezonu zajmuje 8. miejsce. Trzykrotnie był już w czołowej dziesiątce. Jeden z najlepszych występów w sezonie zanotował tuż przed 66. Turniejem Czterech Skoczni, gdy w niedzielnym konkursie w Engelbergu zajął 5. miejsce.

Jego problemem jest przełożenie świetnych skoków z treningu na konkurs. Dla przykładu w piątkowych seriach próbnych i eliminacjach w Niżnym Tagile 26-latek brylował. W konkursach nie skakał jednak już tak dobrze i zajął 14. oraz 4. pozycję.

Tym razem presja będzie spoczywała jednak na jego kolegach z reprezentacji, dlatego Eisenbichlerowi może być łatwiej, przynajmniej na początku turnieju, powtórzyć w konkursach skoki z treningów. Jeśli tak rzeczywiście będzie, to skoczka z Siegsdorfu na pewno nie można lekceważyć.

4
/ 4

W 66. TCS najbardziej liczymy na sukces Kamila Stocha, ale to nie oznacza, że dwukrotny mistrz olimpijski z Soczi jest jedynym naszym reprezentantem, którego powinni bać się rywale.

Podobnie jak przed rokiem niespodziankę może sprawić Piotr Żyła. Przypomnijmy, że 12 miesięcy temu wiślanin w 65. edycji niemiecko-austriackich zawodów przegrał tylko z Kamilem Stochem. Sukces zawdzięczał równej formie (we wszystkich czterech konkursach w czołowej dziesiątce, w tym trzeci w Bischofshofen). Teraz może być podobnie, bowiem Żyła znów skacze powtarzalnie. W Engelbergu zajął 10. i 7. miejsce.

Oprócz Żyły warto przyglądać się postawie w turnieju Stefana Huli, bowiem doświadczony skoczek zanotował zwyżkę formy. Najpierw w ostatnim międzynarodowym sprawdzianie przed 66. TCS zajął 12. miejsce w Engelbergu. Tydzień później osiągnął jeden z największych sukcesów w karierze, zdobywając zimowe mistrzostwo kraju. Co prawda w Wiśle panowały zmienne i trudne warunki do skakania, ale Hula i tak oddał dwa bardzo dobre skoki. Z takimi próbami w 66. TCS może myśleć o sprawieniu niespodzianki, a za takową należałoby uznać miejsce 31-latka w czołowej dziesiątce zawodów.

Zmagania na niemieckich i austriackich skoczniach dla polskich kibiców zapowiadają się zatem bardzo ciekawie. Rozpoczną się już w piątek 29 grudnia od treningów i kwalifikacji w Oberstdorfie. Relacja z całego turnieju oraz obszerne podsumowania na WP SportoweFakty.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty
Komentarze (3)
avatar
Jan Lewandowski
28.12.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Bez euforii jak Hula będzie wchodził do 30 to będzie sukces ???