W tym artykule dowiesz się o:
Od początku istnienia Turnieju Czterech Skoczni rywalizacja rozpoczyna się każdorazowo na obiekcie w Oberstdorfie. Ten zasłużony ośrodek dysponuje wieloma skoczniami - w dniach 29-30 grudnia zawodnicy zmierzą się z obiektem HS 137, jednak w niemieckiej miejscowości są też skocznia normalna, na której czołówka światowa mierzyła się po raz ostatni przy okazji mistrzostw świata w 2005 roku, a także skocznia mamucia, na której Puchar Świata rozegrany zostanie w lutym w ramach FIS Team Tour.
Skocznia w Garmisch-Partenkirchen w 1936 roku gościła olimpijczyków. Wielokrotnie przebudowywana ulegała wielu zmianom, jednak organizatorzy uznali w końcu, że i tak jest przestarzała. Obiekt został więc zburzony, a na jego miejscu powstała nowa skocznia, która przez wiele lat będzie służyła zawodnikom. Zgodnie z tradycją zachowana została nazwa - jest to wciąż skocznia Olimpijska.
Również w Innsbrucku nie obeszło się bez zmian. Rekord starej Bergisel pozostał niepobity i już na zawsze należeć będzie do Adama Małysza. Po licznych modernizacjach skoczkowie mogą obecnie latać w austriackiej miejscowości znacznie dalej, a dla FIS jest to bardzo ważne. Innsbruck w nietypowy sposób wpisał się w historię Turnieju Czterech Skoczni w 2008 roku - z powodu złych warunków atmosferycznych konkursu nie udało się przeprowadzić i zawodnicy dwukrotnie skakali w Bischofshofen.
Skocznia w Bishofshofen od zawsze była tą największą. Naturalny obiekt sprzyjał Polakom - niegdyś stał tu na podium Piotr Fijas, w 1997 roku w jego ślady poszedł Adam Małysz, a w 2001 właśnie tu przypieczętował zwycięstwem swój sukces w całym Turnieju Czterech Skoczni. Nie mielibyśmy nic przeciwko temu, żeby i tym razem Bischofshofen okazało się szczęśliwe dla naszych reprezentantów.